Henryk Jurkowski należał do generacji, której los nie szczędził
doświadczeń. Swoją aktywnością objął całą drugą połowę XX
wieku i początek wieku XXI, a przecież otarł się jeszcze o czas
między wojnami, uczestniczył jako młody człowiek w wydarzeniach
II wojny światowej. To perspektywa ogromna, zwłaszcza kiedy
całe aktywne życie zawodowe koncentruje się wokół jednej dyscypliny,
ta zaś w tym samym czasie przeżywa okres niebywałego rozkwitu. Dziś
wydaje się, że Henryk Jurkowski i teatr lalek to niemal synonimy.
Królewskie skarby | reż. Henryk Jurkowski, Teatr Guliwer, Warszawa, 1963 | fot. Archiwum |
Związał się z lalkarstwem od początku swojej kariery zawodowej w latach
50. XX wieku. Po studiach polonistycznych został skierowany do pracy
w Ministerstwie Kultury, gdzie przydzielono mu sprawy teatrów lalek.
Poznawał je szybko, z pasją, angażował się bezustannie w nowe inicjatywy
środowiskowe, wiele z nich sam inspirował. Dotyczyło to poszukiwań
repertuarowych, wspierania rozmaitych imprez, festiwali, jubileuszy,
współorganizowania szkoleń, debat, sesji, wkrótce budowania podstaw
polskiego szkolnictwa lalkarskiego, nie wspominając już o ogromnej
aktywności popularyzatorskiej, coraz częściej naukowej, której celem
było odkrywanie zupełnie nieznanej dyscypliny i organizowanie wokół
niej zaplecza naukowego. W swoich zainteresowaniach postanowił nawet
dotknąć praktyki, trzykrotnie mierząc się z wyreżyserowaniem przedstawień
lalkowych w różnych teatrach.
Trudno zaprzeczyć, że już w latach 60. Henryk Jurkowski znał polski teatr
lalek lepiej i wszechstronniej niż ktokolwiek inny. Miał ogromny wpływ
na jego kształt, liczono się z jego głosem bardziej niż kogokolwiek innego.
Dla wielu lalkarzy był wyrocznią. I mimo że w początkach lat 70. rozstał
się z Ministerstwem Kultury, nie zmieniła się jego pozycja w samym środowisku
lalkarskim. Powoli stawał się rzeczywistym autorytetem i to
zupełnie nie za sprawą ministerialnego urzędu. Pozostał autorytetem aż
do końca. Jego kompetencji i pozycji nikt nie odważył się zakwestionować,
co go swoiście wyróżniało w ostatnich dekadach, kiedy zaczęliśmy się obywać bez autorytetów. Henryka Jurkowskiego
wciąż potrzebowaliśmy. Kiedy pojawiał się na środowiskowych
spotkaniach – pilnie wsłuchiwaliśmy się
w jego słowa. Czytaliśmy wciąż jego nowe teksty.
I nawet jeśli coraz częściej różniliśmy się w opiniach,
jego głos nie mógł być zlekceważony.
Niezwykły był wymiar międzynarodowy pozycji Henryka
Jurkowskiego. Ogromną w tym rolę odegrała
UNIMA, w której strukturach pojawił się w latach 50.,
wprowadzony przez Henryka Ryla. Był to czas, gdy
w rozmaitych organizacjach międzynarodowych,
także UNIMA, obowiązywały parytety gwarantujące
proporcjonalną obecność reprezentantów krajów
zachodnich, socjalistycznych i niezaangażowanych.
Wprawdzie rosyjski (a i czeski) należał jeszcze wówczas
do oficjalnych języków UNIMA, ale posługując się
nim, można było liczyć wyłącznie na komunikację
z resztą świata przez tłumaczy. Musiało to wystarczać
na forum oficjalnych obrad, ale w kontaktach dwustronnych
było ogromnym utrudnieniem, czasem
wręcz paraliżowało relacje osobiste. Henryk Ryl był
jednym z pierwszych polskich lalkarzy, którzy opanowali
inne języki. Dla Henryka Jurkowskiego znajomość
języków była oczywistością. Przyswajał wciąż nowe
dzięki rozszerzającym się kontaktom, pasjom naukowym,
a pewnie i zwyczajnej ludzkiej ciekawości
wszystkiego, co nowe, inne, nieznane. Nie umiem
powiedzieć, iloma językami władał.
Znajomość obcych języków wymagała czasu, cierpliwości,
ustawicznej pracy, ale nakładało się to wszystko
na różne rodzaje relacji z szerokim środowiskiem
teatru lalkowego. Ukoronowaniem takiego wchodzenia
w międzynarodową społeczność była z pewnością
współorganizacja VIII Kongresu UNIMA w Warszawie
w 1962 roku. Kolejne dziesięciolecie to czas, w którym
był ambasadorem Polski w międzynarodowym świecie
lalkarskim i zarazem przedstawicielem tego
świata na rodzimym gruncie. Kontakty w tej dziedzinie
nie były jeszcze wówczas tak popularne, wymagały
wyjątkowej zapobiegliwości, troski, delikatności
i w relacjach z władzami polskimi, i w stosunkach
międzynarodowych. Ten ocean okazał się przestrzenią,
w której rozwinęły się rozmaite cechy Henryka
Jurkowskiego: umiejętność przemawiania, wyczucie
dyplomacji, elegancja obycia, dobra prezencja,
wszechstronne zainteresowanie sztuką teatru lalkowego,
znajomość i ciekawość historii dyscypliny,
którą wybrał, umiejętność prowadzenia konwersacji,
znajomość języków itd. Coraz więcej pisał, zaczął
uczyć, związał się z powstającą wówczas szkołą lalkarską
we Wrocławiu, podjął poważne badania
naukowe uwieńczone wkrótce kolejnymi tytułami
naukowymi. Świat poznawał go powoli jako organizatora,
reprezentanta coraz szerszego środowiska
lalkarzy, krytyka i pedagoga, historyka i teoretyka
tej dziedziny.
Punktem zwrotnym w karierze Henryka Jurkowskiego
stał się wybór na sekretarza generalnego UNIMA
w 1972 roku. Wokół niego znalazło się nagle całe lalkarstwo
światowe, przez jego biuro w Warszawie przebiegały
wszystkie ścieżki łączące Wschód z Zachodem.
Lata 70. to przecież wciąż była epoka realnego socjalizmu
i podziałów, które utrudniały kontakty. Należał
do silnych osobowości. W relacjach z innymi liczącymi
się osobistościami lalkarskiego świata nieraz
dochodziło do starć, nawet konfliktów, które w sztuce
są nieuniknione. Zarządzanie sprawami wielkiej międzynarodowej
organizacji, ogromnie zróżnicowanej,
wymagało nieustannego balansowania na cienkiej
linie, co i raz naprężanej dodatkowo konfliktami, które
ze światem sztuki nic nie miały wspólnego, a przecież
nie sposób było uwolnić się od realnej rzeczywistości.
Wydaje się, że w tych właśnie latach zbudował wokół
siebie szerokie grono sympatyków, zwolenników,
a z czasem uczniów, którzy towarzyszyli mu odtąd
przez dziesięciolecia.
Przez dwie kadencje był sekretarzem generalnym
UNIMA, potem jeszcze dwukrotnie pełnił funkcję prezydenta.
Wówczas już, nie licząc obowiązków organizacyjnych,
poświęcił się niemal wyłącznie pisaniu
i nauczaniu. Uzyskał wszystkie stopnie i tytuły naukowe,
współtworzył Międzynarodowy Instytut Lalkarstwa
w Charleville-Mézières, rozpoczął współpracę
z wieloma uczelniami kształcącymi lalkarzy. Dzielił się
z młodym pokoleniem swoją wiedzą, pasją, zbiorami.
Podpowiadał, zachęcał, wskazywał. Iluż to młodym
ludziom, artystom, krytykom, badaczom otwierał
świat, dzielił się swym doświadczeniem i kontaktami.
Dotarł chyba wszędzie, gdzie istnieje teatr lalek. Spotkał
niemal wszystkich, których obchodzi ta dyscyplina.
Jego dorobek pisarski jest gigantyczny i obejmuje publikacje
w dziesiątkach języków na całym świecie. Henryk
Jurkowski przekroczył granice, jak niewielu przed
nim badaczy lalkarstwa. Sam napisał obszerne dzieje
teatru lalek, nawiązując do najwybitniejszych autorów
przeszłości, od Charles’a Magnina poczynając. I dokonał
czegoś, co nikomu się przed nim nie udało – swymi
badaniami objął całą Europę. Po raz pierwszy wprowadził
do światowej literatury sztukę lalkową Europy
Centralnej i Wschodniej, z całą jej skomplikowaną
przeszłością, tradycjami i współczesnymi poszukiwaniami.
Od angielsko-amerykańskiej edycji jego historii
lalkarstwa oraz od francuskiej premiery tomu Métamorphoses
nie sposób już zasłaniać się nieznajomością
języków czy brakiem dostępu do polskiej, rosyjskiej,
serbskiej, ukraińskiej czy węgierskiej literatury.
Jeśli ktoś tak nadal czyni, wynika to wyłącznie z intelektualnego
lenistwa. Jak żadna inna dyscyplina teatralna
lalkarstwo światowe zostało połączone w znacznej
mierze dzięki jego heroicznej pracy.
W ostatnich latach Henryk Jurkowski mniej podróżował,
rzadziej uczestniczył w międzynarodowych debatach
czy konferencjach, choć wiele wciąż inspirował czy
współtworzył. Ale pozostawał w ścisłym kontakcie z teatrem
lalek i lalkarzami na całym świecie, nawet jeśli to
były kontakty głównie za pośrednictwem mediów elektronicznych. Jak niegdyś, był krytyczny, stanowczy
i nieustępliwy. Jego nazwisko dla wielu było przepustką
do lalkarskiego świata. W polskim środowisku, a i w wielu
innych krajach, pozostawał niekwestionowanym autorytetem.
Świadczył o tym dobitnie wspaniały wieczór jemu
poświęcony, zorganizowany we wrześniu 2015 roku
w Charleville-Mézières, w przeddzień inauguracji światowego
festiwalu teatrów lalek. Wśród dostojnych gości
dominowali jego przyjaciele, uczniowie, sympatycy z kilkudziesięciu
krajów świata. A Henryk Jurkowski jeszcze
raz dzielił się swoją energią, nowymi pomysłami i wiarą
w siłę lalki, która – jego zdaniem – nigdy nie zniknie.
I z pewnością się nie mylił.
Będziemy go pamiętać.