Teatrarium | Karolina Obszyńska

Tytułowy Wąż to we wrocławskiej inscenizacji sztuki Marty Guśniowskiej nie lada bohater – decyduje się wyruszyć w daleką podróż w nieznane, aby spełnić swoje największe marzenie: upodobnić się do innych. Wszystkich bowiem bohaterów tej opowieści (czy to człowiek, czy też Chomik lub Gekon) łączy jedno, czego dotkliwy brak odczuwa Wąż – kończyny. Dodatkowo, jak na złość, gad nieustannie, z okazji różnych świąt, otrzymuje w prezencie skarpety lub rękawiczki – do pełzania oczywiście niezdatne, będące jedynie wyrazem dotkliwej ironii.

fot. K. Krukowski
Warto nie przegapić prologu tej opowieści – rzecz zaczyna się już w holu, na który to teatralna przestrzeń Węża rozszerza się, by zapowiedzieć młodym widzom, że oto za chwilę zostaną zaproszeni do świata pełnego magii. Wejście na scenę imituje cyrkowy namiot, z którego wyskakuje Konferansjer – w dalszym toku akcji także Narrator tej opowieści, Wróżka Zębuszka, Magik i Bóg (niezawodny w każdej z tych ról Konrad Kujawski). Obok niego wystąpią również Chomik Chrupuś (rozczulająca Agata Kucińska), Gekon (Paulina Skłodowska), Królik, Pająk (w obu rolach Anna Bajer) oraz Niemy Muzyk (wymowny Grzegorz Mazoń) i, naturalnie, tytułowy Wąż (doskonały Radosław Kasiukiewicz) – clou opowieści, który staje się pretekstem do przekazania młodym widzom bardzo pouczającej, ale nienachalnej lekcji.

Po obietnicy udanego, pełnego czarów spotkania z nietypowym Wężem akcja spektaklu przenosi się na scenę, gdzie odkryta zostaje całość scenografii, również pomyślana według cyrkowej konwencji. Znajdujemy się w kolorowym namiocie, nad którego wejściem na szyldzie napis głosi: „Teatrarium”. Niektóre z kostiumów także ewokują cyrkowe reminiscencje (warto chociażby przywołać pasiasto- -kraciasty, iskrzący się cekinami strój narratora), przypominające image zabawnego klauna. Podobnie ubrany zostaje Chrupuś, który jako zminimalizowana wersja swojego opiekuna okazuje się być niezwykle uroczym i mądrym stworzeniem. Stąd rozpacz Narratora, gdy Chomik zostaje pożarty przez Węża, a zbrodnię gada zdradza jego dodatkowa fałdka w okolicach żołądka. Znamienne, że już na samym początku Wąż pokazany jest jako czarny charakter; tym wyraźniejsza będzie dla dzieci wielka jego przemiana, zrodzona w wyniku serdecznej przyjaźni z towarzyszami podróży. Na wspólną wyprawę w poszukiwaniu kończyn godzi się bowiem, wyciągnięty właśnie z wnętrza tytułowego bohatera, Chrupuś, przekupiony przez swego właściciela słodkim batonikiem.

Zaczyna się pełna niespodzianek podróż po wymarzone kończyny, w czym Wężowi i Chomikowi chętnie pomaga niezwykle kreatywny Gekon. Za jego radą przyjaciele odwiedzają więc Magika i Wróżkę Zębuszkę, a w końcu, zasmuceni dotychczasowymi rozczarowaniami, samego Boga. Bóg odmawia prośbie Węża i uświadamia całej trójce bohaterów, że stworzenie każdego z nich w takiej a nie innej postaci było intencjonalnym zabiegiem, mającym zbudować różnorodny, kolorowy świat. Tak Wąż staje się ciekawą lekcją samoakceptacji i tolerancji, podaną w sposób lekki i roztropny, niewolną od przemycanych tu i ówdzie naukowych ciekawostek ze świata przyrody.

Inscenizacji towarzyszy fortepianowa muzyka na żywo – gra Grzegorz Mazoń, którego rola nie ogranicza się wyłącznie do instrumentalisty; staje się on również niemym komentatorem spektaklu. Ważna we wrocławskim Wężu jest nie tylko interakcja z publicznością, ale także wprowadzony motyw metateatru – kiedy zdziwiony Chrupuś dowiaduje się, że jego wielkiej wędrówce przygląda się widownia, chętnie próbuje nawiązać z dziećmi nić porozumienia.

Z kolei wspominaną już magię świata (przedstawionego i teatralnego) kreują detale, które budują piękny pejzaż (i tak spadający deszcz powstaje za pomocą butelki ze sprayem, a przerażająca wichura zrywa się za sprawą zwyczajnego wiatraka). Fantastyczna rola przypada również grze świateł i cieni, konstruujących obraz to przerażająco szary i zły, to znów radosny i optymistyczny.

Wąż to spektakl niezwykle plastyczny, bardzo atrakcyjny wizualnie za sprawą prostej, ale sugestywnej scenografii i form lalkowych. Ich istota jest nieprzeciętna – gad, choć jest trudny do animacji, momentami zaskakuje nawet Narratora, wyskakując niespodziewanie z innej kulisy. Daleko mu do typowej teatralnej lalki, jest raczej długim pluszowym wałkiem, z drewnianą głową, zdumiewającym elastycznością ciała. Z kolei Pająk, spadający z sufitu na długiej imitującej sieć nici, a także Chomik, Królik i Gekon (to typowe marionetki i jawajki) wprawione w ruch okazują się niezwykle ekspresyjne. Zarówno na lądzie, jak i w powietrzu przybierają najróżniejsze figury, ukazując sprężyste kończyny. Lalki budują niepowtarzalny klimat teatru dla dzieci, są przewodnikami po świecie niełatwych zasad i pozostają przy tym niezwykle urokliwymi stworzeniami. Wszyscy bowiem, mimo niesnasek i drobnych różnic (światopoglądowych i fizjonomicznych) ostatecznie zostają przyjaciółmi na dobre i złe. Za sukcesem zwierzęcych bohaterów stoją naturalnie doskonali wrocławscy animatorzy.

Wąż wygrywa nie tylko przejrzystą narracją i celnym dowcipem, który za sprawą drugiego dna spodoba się zarówno dzieciom, jak i dorosłym; nie tylko nieskomplikowanym językiem i nieprzesadną metaforyką, ale przede wszystkim brakiem demagogii i zwieńczeniem całości tej krótkiej lekcji optymizmu bardzo pozytywnym credo, mówiącym: „magia jest w życiu na co dzień”. Nie potrzeba więc nikomu ani cyrkowych iluzjonistów, ani Wróżki Zębuszki, by docenić piękno świata i człowieczeństwa – na początek wystarczy wybrać się na wrocławski spektakl.


Wąż, Marta Guśniowska. Reżyseria i scenografia Marek Zákostelecký, dramaturgia Elżbieta Chowaniec, muzyka Pavel Horák. Wrocławski Teatr Lalek, Wrocław. Premiera czerwiec 2013.

Nowszy post Starszy post Strona główna