Nie odpływajmy od baśni. Hela Foka. Historia na Fali z Teatru Arlekin w Łodzi | Zuzanna Kluszczyńska

Teatr dziecięcy, oprócz swoich walorów edukacyjnych czy rozrywkowych, pełni też funkcje wprowadzania w świat teatralnych narzędzi i języków. Majowa premiera teatru Arlekin w Łodzi nie uchyla się od żadnego z tych zadań.


          


Hela Foka. Historia na Fali, w reżyserii Katarzyny Hory, oparta jest na historii z książki Renaty Kijowskiej o tym samym tytule, zaadaptowanej na scenę przez Martę Żarnecką. Główną bohaterką jest Hela, mała foka wychowana w fokarium nad Bałtykiem, która została wypuszczona do morza przez swoją opiekunkę. Heli z początku trudno odnaleźć się na wolności, ale zyskuję ona ekipę przyjaciół, dzięki której głębokie wody przestają być aż tak straszne. Jednakże szybko okazuje się, że na dnie morza rzeczywiście czyha niebezpieczeństwo w postaci wraku statku, z którego wydobywają się zatruwające wodę toksyny. Hela rozumie, że zwierzęta nie dadzą sobie rady same i próbuje zaangażować do pomocy swoich byłych opiekunów. Nie jest to jednak łatwe zadanie. Przecież nie znają oni języka zwierząt. 

Ludzie na powierzchni mają też swoje własne problemy. Adaś, syn kierowniczki fokarium, stara się pomóc swojej koleżance, wolontariuszce Ilonie, przekonać jej tatę, miejscowego rybaka, do zastosowania nowej siatki na ryby, bezpiecznej dla fok. Dzieci liczą, że może on wpłynąć na swoich kolegów rybaków, potrafiących atakować foki wyjadające im większość połowów. Nie można przecież powiedzieć fokom, by pozwoliły rybakom zarobić na swoje rodziny. Przecież nie znają one języka ludzi.


Uwrażliwiać

Ta bariera komunikacyjna jest jedną z głównych osi spektaklu. Już w pierwszej scenie widzimy, że Hela nie wie, dlaczego ma opuścić bezpieczne fokarium. Czy zrobiła coś złego, obraziła czymś swoich ludzkich przyjaciół? Nie rozumie słów kierowniczki, która tłumaczy, że powrót do naturalnego środowiska sprawi, że będzie dużo szczęśliwsza. Nawet gdyby zwierzęta i ludzie mogli ze sobą porozmawiać, konflikt między nimi wcale nie byłby taki łatwy do rozwiązania. Obu stronom chodzi o to samo: przetrwanie. Rybacy muszą utrzymać się z połowów, a foki mieć co jeść. 

Teatr Lalek Arlekin już od kilku sezonów w swoim repertuarze stara się poruszać w przystępny sposób trudne tematy. Przykładem może być spektakl Wędrówka Nabu w reż. Przemysława Jaszczaka, przedstawiający losy dziewczynki zmuszonej do ucieczki z kraju ogarniętego wojną. To, co wyróżnia Hele Fokę na tle innych spektakli, próbujących wytłumaczyć skomplikowane sytuacje prostym językiem, jest niepozostawienie świata czarno-białym. Przedstawienie niuansuje konflikt, pokazując racje obu stron. Brak możliwości bezpośredniego kontaktu między zwierzęcym i ludzkim światem, będąc zgodnym z rzeczywistością nie „lukruje” problemu, ale też nie rezygnuje z odrobiny magii, antropomorfizującej zwierzęta. 


Bawić 

Pragnąc, by teatr dla dzieci był edukacyjny, nie możemy przecież zapominać o tym, że ci mali, tak samo jak ci duzi, szukają w teatrze też uśmiechu i rozrywki. Pomimo powagi poruszanych tematów, twórczyniom i twórcom Heli Foki udało zachować ducha zabawy. Jest to jakość, o której łatwo zapomnieć kiedy teatr dla dzieci coraz częściej traktowany jest „na poważnie” ̶ podkreślając jego wartości edukacyjne czy uspołeczniające. Udało się to osiągnąć poprzez stworzenie wyraźnych i charakterystycznych postaci, które wchodziły ze sobą w zabawne interakcje.

Dzieci na widowni śmiały się dużo, ale słychać było również wiele oddechów zachwytu i szoku. Wywoływały je głównie częste zmiany dekoracji, otoczone dymem i muzyką. Arlekin świetnie wykorzystał swoje bogate możliwości techniczne, kreując pociągającą atmosferę nadchodzącej, czasem trochę strasznej, ale i ekscytującej, przygody. Zapadnia symbolizująca wpływanie ku dnu morza, ogromny statek wydobywający się z głębin scenicznego okna, czy siatka na ryby spadająca z rybackiego kutra zachwycały widownię. Oczywiście bardziej kameralne spektakle też potrafią wciągnąć, na przykład swoją bliskością z młodą widownią bądź używaniem często prostych środków, dostępnych w każdym domu, zachęcając tym do własnej teatralnej zabawy formą. Nie można jednak zaprzeczyć, że efekty to coś, po co też do teatru przychodzimy, szczególnie, kiedy bronią się one w przedstawianej historii. Po pierwszych wizytach w teatrze często zostają z nami tylko obrazy i emocje. Wpływają one więc na to, czy będziemy chcieli do niego przychodzić w przyszłości. 


Edukować 

Wykorzystanie tak wielu technicznych możliwości wpływa nie tylko na efektowność przedstawienia, ale również szerokość teatralnych środków, które młody widz może poznać podczas wizyty w teatrze. Hela Foka nie tylko je prezentuje, ale udowadnia, że dzięki nim teatr oferuje coś, czego nie przeżyjemy w przypadku obcowania z innymi wytworami kultury ̶ zmieniające się światy, tu i teraz, na naszych oczach. 

To samo dotyczy lalek. W spektaklu gatunki zwierząt animowane są na różne sposoby: krewetki i mewa to różne wariacje pacynek, ryba to kukiełka wraz z gromadą dzieci na stelażu, meduza porusza się jak składający i rozkładający się parasol, morświny noszą maski, a foki to duże lalki trzymane przez aktorów, z łatwością imitujące pływanie w wodzie poprzez swój elastyczny szkielet przypominający rybie ości. Pomimo różnorodności mają one wspólne elementy, dzięki czemu nie tworzą chaosu przy scenach zbiorowych. Wielość rodzajów animacji jest świetną okazją edukacyjną do zaprezentowania bogactwa i niejednorodności świata formy. Hela Foka, poprzez swoje wyraźne rozróżnienie pomiędzy światem ludzkim a światem zwierząt, reprezentowanym przez lalki, podkreśla momenty interakcji aktorów z materią. Jest to widoczne szczególnie w scenach w fokarium, kiedy jego kierowniczka próbuje pomóc dwóm uratowanym fokom. Ten zabieg może stać się dobrym przykładem do rozmowy z młodymi widzami o tym, co wydarza się pomiędzy lalką a człowiekiem. 

Kolejnym elementem, który należy docenić pod kątem edukacji teatralnej, jest postać Pana Bałtyku, granego przez chór aktorów i aktorek wykonujących wspólną choreografię. Dopiero pod koniec przedstawienia dowiadujemy się, kim są te dziwne duchy nawiedzające bohaterkę i mówiące zagadkami. Pan Bałtyk wprowadza jeszcze jedną teatralną formę, którą mogą poznać młodzi widzowie: taniec. Niestety, siła tego fragmentu jest także jego wadą: wprowadzenie nieoczywistego elementu komplikuje już i tak bardzo rozbudowaną historię. Z drugiej strony odejście od natychmiastowego tłumaczenia tego gestu także pozwala na zdobycie nowych kompetencji wśród młodej widowni. 

Hela Foka jest więc świetnym spektaklem do pracy z grupą w celu poznawania języka i środków teatru formy. Przy odpowiednich działaniach pedagogicznych towarzyszących spektaklowi może on stać się odpowiednim narzędziem do wprowadzania w świat teatru.


Emancypować 

Teatr dla dzieci może nie tylko zachęcać do bycia widzem, a do własnej twórczej postawy. Chociaż Hela Foka nie robi tego przez zapraszanie dzieci do teatralnej zabawy, nadal zachęca do czynnego udziału w życiu i jego wyzwaniach. 

W samej treści spektaklu dzieci się buntują, zarówno te ludzkie, jak i zwierzęce. Morświn Sonar, przyjaciel Heli, stawia się swoim rodzicom, kiedy ci nie pozwalają mu zadawać się z foką, którą uznają za niezbyt dobre towarzystwo dla ich syna. Sonar uczy się mówić „nie” i stawiać granice. Jednak ciekawszym wątkiem, ale także bardziej skomplikowanym, jest bunt dzieci na lądzie. Ilona wraz z Adasiem sami wymyślają jak rozwiązać konflikt pomiędzy fokami a rybakami, korzystając z informacji dostępnych nie tylko w Internecie, ale i mediach społecznościowych. Pojawia się oczywiście pytanie, czy tak młode osoby powinny ich używać. Chcę jednak docenić to, że spektakl nie ucieka od telefonów, do których większość z dzieci na widowni ma zapewne dostęp. 

Pokazywanie i zachęcenie do korzystania z pozytywnych stron tego narzędzia wydaje mi się bardziej interesującym sposobem na poruszenie tematu telefonów niż, zwykle nieskuteczne, wykłady na temat ich szkodliwości. Może jednak niepokoić skutek tych poszukiwań. Ilona i Adaś udają dorosłych i kontaktują się za pomocą Internetu z nieznanym producentem sieci. Wątek ten ma duży emancypacyjny potencjał, należałoby jednak zadbać o podkreślenie kwestii konsultacji z dorosłym przy podejmowaniu podobnych inicjatyw.

W tym kontekście należy również docenić działania pedagogiczne wokół premiery. Przed wejściem na widownię naklejono kody QR prowadzące do strony organizacji zajmującej się wolontariatem przy zbieraniu śmieci nad Bałtykiem. Drugim elementem czekającym na gości we foyer jest instalacja w postaci pudła, w którym, gdy włożymy rękę, wyczujemy zarówno muszle i piasek, jak i foliówki i plastikowe butelki. Instalacja nie posiada żadnego opisu, oprócz pytania: co znajduje się na dnie morza? To, co pragnę wyróżnić w obu tych rozwiązaniach, to ich otwartość, wymagająca samodzielnej akcji do znalezienia informacji i wyciągnięcia wniosków. Podobnie jak wątki ze spektaklu, zachęcają one dzieci do własnego poszukiwania odpowiedzi. W ten sposób Hela Foka emancypuje młodych widzów, dając im tylko narzędzia i informacje, a nie gotowe rozwiązania. 


Morze możliwości

 Najnowsza premiera Arlekina jest więc bogatym materiałem dla edukatorów i edukatorek. Spełnia ona wiele zadań, które teatr dla młodego widza powinien spełniać. Hela Foka uwrażliwia, bawi, edukuje i emancypuje. Nie robi tego jednak perfekcyjne. Aby móc pomieścić wszystkie elementy, które opisałam, oraz te, których nie zdołałam, spektakl stał się dość długi, a nagromadzenie różnych wątków sprawiło, że wydawał się nawet dłuższy i cięższy. Mimo przerwy gęstość proponowanej historii zdążyła mnie zmęczyć. Młodzi widzowie także zaczęli się wiercić. Przedstawienie dramaturgicznie nie domaga, szczególnie pod koniec, kiedy większość scen zamykających poszczególne wątki jest do siebie podobna do tego stopnia, że trudno zrozumieć do jakich wcześniejszych wydarzeń nawiązują bohaterowie. Z tych względów zabrałabym na ten spektakl grupę starszą, a na pewno nie młodszą niż rekomendowane 7+, która może wynieść z niego więcej informacji i poradzić sobie z ich natłokiem. 

Mimo tych wad najnowsza premiera Arlekina wydaje mi się ciekawą propozycją głównie dla starszych dzieci, które jeszcze nie do końca zrezygnowały ze świata bajek i gadających zwierząt, ale już są bardzo ciekawe rzeczywistego świata i jego trudności. I to połączenie jest największym atutem Heli Foki.


Artykuł został opublikowany w Teatrze Lalek nr 1-2 / 2025


Starszy post Strona główna