Edith i ja | Marcelina Widz

„Édith Piaf scaliła się z moim charakterem. Dzięki zainteresowaniu jej postacią nauczyłam się francuskiego i poznałam teatr lalek. Pomogła mi przetrwać sytuację ekstremalnej przemocy. Jest dla mnie pozwoleniem na to, aby być emocjonalną. Dzięki jej piosenkom czuję moc, by przeciwstawiać się opresyjnemu systemowi” (cytat pochodzi z rozmowy z twórczynią Yael Rasooly po jej spektaklu „Édith i ja”).


Edith i ja | fot. Kristin Aafløy
    
      

Gąbczasty, przerysowany, dwuręczny muppet o cechach upodabniających go do Édith Piaf jest dla animatorki w pełni wyemancypowanym, scenicznym partnerem. Zachęca Rasooly do ćwiczeń śpiewu, okazuje wsparcie – takie, jakie kobieta może dać kobiecie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Solidaryzuje z traumatycznymi przeżyciami i dostrzega związane z tym bezradność i frustrację, jakie rodzą się podczas nierównej walki o sprawiedliwość. Wszakże obie śpiewaczki skrywają tajemnice: Rasooly została uprowadzona i zmuszona do śpiewania na prywatnym przyjęciu, traktowano ją brutalnie podczas przesłuchań na policji. „Myślałam, że ukradli mi głos”, wyzna potem performerka.


Natomiast Piaf nakłoniła swojego kochanka – słynnego boksera Marcela Cerdan – do lotu samolotem, który rozbił się gdzieś u wybrzeży wyspy São Miguel. Śpiewaczki dialogują ze sobą i ze swoimi skomplikowanymi historiami, na naszych oczach odbywa się przepływ energetyczny pełen ciepła i zrozumienia. W językach (języku francuskim, języku śpiewanym oraz języku scenicznym) Piaf i Rasooly szukają źródeł podmiotowości. Należy podkreślić, że realnie głos ma przecież tylko jedna z nich – animatorka, nie lalka. Ta, z humorem potraktowana przewrotność, staje się potwierdzeniem niezwykłej siły twórczyni spektaklu. Yael Rasooly ma w sobie więcej z Édith Piaf, niż mogłoby się na początku wydawać. I tak: szybkość, z jaką nastawia głos i zmienia intonację podczas wcielania się w role, jest zaskakująca. I niewątpliwie jest w tym wszystkim element wielogłosowości, jest czułość w przeglądaniu się w sobie, jest gra w skupienie i zaufanie lalce. No ale przede wszystkim: jest transformacyjna moc teatru. Widzowie nagrodzili „Édith i ja” owacjami na stojąco. Niech więc potwierdzą!


Recenzja spektaklu "Edith i ja" prezentowanego podczas Festiwalu metamorfozy Lalek 2025 


Starszy post Strona główna