Pandemia mocno dotknęła artystów, w tym lalkarzy, uniemożliwiając bezpośredni kontakt z publicznością i uderzając w materialne podstawy egzystencji. Aby jakoś temu zaradzić, środowisko przeniosło aktywność do Internetu. Jakie są owoce i jakie
mogą być tego skutki?
Papety: z ostatniej chwili | Miejski Teatr Miniatura, Gdańsk, 2020 | fot. P. Pędziszewski |
Na pytanie o postać świata po pandemii formułuje się dwa rodzaje odpowiedzi: albo „nic już nie będzie takie samo”, albo „wszystko zostanie po staremu”.
Niektórzy poważni eksperci wieszczą nawet społeczną apokalipsę. Marcin Król, filozof polityki i historyk idei, już pod koniec marca stwierdzał zdecydowanie, że epidemia radykalnie odmieni nasz świat ze względu na załamanie gospodarki i wynikające z tego niepokoje społeczne.
Z drugiej strony przekonująco brzmią głosy, że długofalowe znaczenie doświadczenia, które przeżywamy, jest przeceniane. Michel Houellebecq ogłosił list [1], w którym – nawiązując do kulturowego znaczenia dawnych epidemii – zwraca uwagę, że ten banalny wirus, [to] krótko mówiąc, wirus bez właściwości. Houellebecq wątpi w pogłębienie kultury poprzez odkrycie na nowo zjawiska tragiczności czy nieuchronności śmierci. Opisana pół wieku temu przez Philippe’a Arièsa tendencja kultury Zachodu do ukrywania śmierci (niehigienicznej jak starość czy niepełnosprawność [2]) trwa w najlepsze i jeszcze się nasila: śmierć nigdy jeszcze nie była tak dyskretna jak w ostatnich tygodniach. Zdaniem autora Możliwości wyspy, świat po pandemii będzie taki sam jak przedtem, tyle że trochę gorszy. Owa gorszość ma wynikać z przyspieszenia pewnych jego „mutacji”, które trwają już od kilku lat. Chodzi tu przede wszystkim o przemiany technologiczne, których główną konsekwencją (a może nawet i celem) jest ograniczenie relacji międzyludzkich.
Terytorium choroby
Bilans pandemii 19 maja 2020 roku obejmował 215
państw i 323 635 zmarłych. W Wikipedii można znaleźć
listę znanych ludzi, którzy padli ofiarą choroby.
Znalazło się tam dotąd tylko jedno nazwisko ze świata
teatru lalek – Júlia Sigmond, zmarła 23 marca w Piacenzy
w wieku lat dziewięćdziesięciu, która w latach
1959–1984 była aktorką rumuńsko-węgierskiego teatru
lalek w Kluż-Napoka.
Liczba ekonomicznych ofiar pandemii może być
w środowisku dużo większa, ale to okaże się dopiero za
jakiś czas. Wydawany w Hongkongu „South China
Morning Post” umieścił na swoim kanale YouTube
wzruszający film o tradycyjnym teatrze cieni Sovanna
Phum z Phnom Penh. Przepisy związane z dystansem
społecznym i upadek ruchu turystycznego zmusiły
jego twórców do zaprzestania działalności z przyczyn
finansowych. W przyszłości teatr może zostanie przejęty
przez tamtejsze ministerstwo kultury, stanowił
bowiem atrakcję turystyczną stolicy Kambodży.
Przykład może wydać się egzotyczny, ale czarne perspektywy
rysują się całkiem blisko. „The Stage” opublikował
wyniki ankiety przeprowadzonej między
16 kwietnia a 3 maja wśród ponad 86 tysięcy stałych
bywalców brytyjskich teatrów. Optymizmem może
napawać fakt, że 93% ankietowanych stwierdziło, iż
w czasie ogólnopaństwowej kwarantanny brakuje
im uczestnictwa na żywo w wydarzeniach artystycznych,
74% przyznało, że tęskni do gwaru widowni,
a 55% chciało wesprzeć lokalną
scenę. Ale kolejne dane budzą niepokój.
Tylko 17% badanych przyznało,
że rezerwuje już teraz bilety
na przyszłe wydarzenia, przy czym
35% wybierało spektakle październikowe,
a aż 50% – późniejsze. Zaledwie
19% deklarowało, że wróci do
sal widowiskowych zaraz po ich
ponownym otwarciu, pozostali
wybierali większą wstrzemięźliwość
wobec zgromadzeń publicznych.
I wreszcie niebagatelna kwestia organizacyjna:
trzy czwarte badanych
stwierdziło, że będą czuć się bezpiecznie,
jeśli w salach widowiskowych
zastaną wprowadzone reguły
dystansu społecznego. Oznacza to
zmniejszenie liczby miejsc (czyli
sprzedanych biletów) co najmniej
o połowę. Jak już zauważono w Czechach,
gdzie 11 maja „odmrożono”
sale widowiskowe pod warunkiem zachowania limitu
widzów (do 100 osób) i dystansu, formalna możliwość
nie oznacza, że sceny będą się otwierać. Ze względów
finansowych.
Można przyjąć, że dane dla Polski kształtują się podobnie,
w związku z czym teatry nie wyplączą się prędko
z uzależnienia od sieci. Również z tego powodu warto
przeanalizować dotychczasowe inicjatywy i strategie
w tym zakresie.
Sceny Internetu
Okres pandemii wzmocnił w komunikacji teatrów
z publicznością dominację sieci społecznościowej
Facebook nad tradycyjnymi stronami internetowymi.
Podstawową przyczyną jest szybkość dotarcia do
grupy wiernych odbiorców. Rekordzistą wśród scen
lalkowych jest Białostocki Teatr Lalek, którego społeczność
liczy ponad 11 tys. osób, pozostałe zgromadziły
nie mniej niż 4 tys. odbiorców każda. Dla porównania
serwis e-teatr ma społeczność liczącą 18 tys.
członków, a Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego
– 20 tys.; z kolei specjalistyczna grupa tematyczna
Lalkarstwo w Polsce gromadzi społeczność
liczącą 1,2 tys. odbiorców.
Co więcej, w sieci społecznościowej atrakcyjna treść
może łatwo przekroczyć krąg stałych odbiorców za
pomocą mechanizmu udostępniania, co już dawno
porównano do sposobu rozprzestrzeniania się,
nomen omen, wirusów. W efekcie niektóre odcinki
miniserialu gdańskiej Miniatury, o którym piszemy
niżej, osiągały blisko 40 tys. wyświetleń.
Z drugiej strony, ze względu na prezentowanie treści
w formie nieuporządkowanego strumienia, informacje
„żyją” tu bardzo krótko, w praktyce dzień, dwa, co
wpływa zarówno na ich formę, jak i sposób, w jaki
korzystają z nich odbiorcy.
Zjawisko dominacji mediów społecznościowych narasta
od kilku lat, ku zmartwieniu dokumentalistów teatralnych.
Redaktorki rocznika „Teatr w Polsce” zauważają,
że coraz więcej teatrów zaniedbuje aktualizację
tradycyjnych stron internetowych, a niektóre, zwłaszcza
offowe, w ogóle ich nie prowadzą. Wyszukiwanie
konkretnych informacji w facebookowym strumieniu to gehenna. Co więcej, utarło się, że publikowane tam
treści mają lżejszą formę, co przekłada się m.in. na
mniej staranną redakcję nie tylko od strony językowej,
ale i faktograficznej.
Kolejne używane narzędzia to serwisy pozwalające
umieszczać materiały filmowe, takie jak YouTube,
Vimeo i inne (na tym polu silnie konkuruje z nimi
Facebook), oraz materiały dźwiękowe (np. Band-
Camp, SoundCloud). Nowością, która upowszechniła
się w czasie pandemii, jest używanie systemów umożliwiających
prowadzenie interaktywnych konferencji
czy warsztatów (modny stał się program Zoom).
Lalki przeciwpandemiczne
W krajach azjatyckich można znaleźć przykłady wykorzystywania
teatru lalek – w realnym kontakcie
z widzem – jako narzędzia do popularyzowania właściwych
zachowań w czasie pandemii. Działający
w Kalkucie teatr lalek Dhumketu przygotował takie
przedstawienia i warsztaty. Prezentował je m.in.
w slumsach dzielnicy Tangra, w salach i w plenerze
(np. przed ośrodkiem zdrowia). W Tajlandii weteran
wayang kulit zaadaptował w podobnym celu tradycyjny
scenariusz.
W Polsce nie zdarzył się przypadek antywirusowych
działań teatru lalkowego wobec żywej widowni. Wprowadzone
„obostrzenia” natychmiast to uniemożliwiły.
Artyści gdańskiej Miniatury
stworzyli natomiast cykl
filmów, należący do najciekawszych propozycji w lalkowym
Internecie teatralnym nie tylko w zakresie
edukacji prozdrowotnej, ale i jako osiągnięcie artystyczne.
Miniserial Papety: z ostatniej chwili wyreżyserował
Michał Derlatka według scenariusza Sandry
Szwarc. W ciągu sześciu tygodni opublikowano
trzy odcinki, dwa „teledyski” oraz odcinek specjalny
Porady Dziadka Papeta. Igrając z konwencją telewizyjnych
programów informacyjnych Muppet Show
Jima Hensona i podstawowego formatu filmowego
epidemii – serialu, twórcy z powodzeniem połączyli
zręczny instruktaż i nienachalną dydaktykę z żartem
i satyrą. Główni bohaterowie, Dziadek Papet (Wojciech
Stachura) z towarzyszeniem wnuczki Marlenki
(Magdalena Żulińska) i jej brata Mirka (Jakub Ehrlich)
wzięli nawet udział w „wzywaniu” internetowym
#hot16challenge, polegającym na nagraniu szesnastowersowego
rapu, by zachęcić do zbiórki pieniędzy dla
służby zdrowia. W ten sposób lalki dołączyły do akcji,
w której wzięło udział wielu artystów i polityków, łącznie
z prezydentem Polski. Przekraczając ramy dydaktyki,
twórcy Papetów stworzyli rodzaj lalkowego dokumentu,
jeden z pierwszych artystycznych zapisów
codzienności, lęków i groteski tego dziwnego czasu.
Przetrwać izolację
Trwający wiele tygodni powszechny obowiązek pozostawania
w domu oraz zamknięcie przedszkoli i szkół
wywołały w wielu domach problem z uchronieniem
dzieci od nudy. Unieruchomieni w domach artyści
próbowali pomóc rodzicom, tworząc krótkie filmy
rejestrowane samodzielnie, najczęściej za pomocą
telefonu komórkowego. Produkcji tego rodzaju
powstało bardzo wiele, różnej jakości. Czasami wynikały
z osobistej inicjatywy artystów, często były inspirowane
przez teatry.
Bodaj najpowszechniejsze było czytanie bajek i śpiewanie
piosenek, czasem wzbogacane o proste elementy
performatywne. Niekiedy ograniczano
się wyłącznie do dźwięku, tworząc
audiobook w odcinkach – jak zespół Teatru
Animacji w Poznaniu, czytający
książkę Janusza Korczaka Kajtuś Czarodziej.
W repertuarze czytań dominowała
klasyka, również z powodu troski o nienaruszanie
praw autorskich. Na utwory nowsze
mogły sobie pozwolić teatry mające w zespole
autorów. Marta Guśniowska i Krzysztof Bitdorf
w ramach cyklu BTLOnline przeczytali
Rumpelsztyk – opracowaną przez Guśniowską
wersję baśni braci Grimm. Z kolei aktorzy
katowickiego Ateneum czytali wiersze dla
dzieci autorstwa Katarzyny Prudło, aktorki tej
sceny.
Występujący w tych domowych produkcjach
artyści mieli świadomość, że kontakt
z odbiorcą musi być inny niż w teatrze. Bardziej
prywatny. Przecież odwiedzają widzów
w domu, odsłaniają przed nimi własne cztery ściany.
Na ekran komputera spogląda najwyżej kilka osób,
a nie kilkadziesiąt czy kilkaset. Uderzające, jak wielu
znalazło w tej sytuacji właściwy ton bezpośredniej serdeczności
i prostoty. To nie tylko efekt intuicji artystycznej,
ale i wyraz głęboko osobistej tęsknoty do
spotkania z widzem. Wprost mówią o tym aktorzy Teatru
Banialuka w filmie przygotowanym na Dzień Teatru
Publicznego, zapytani po tygodniach izolacji,
czego by im najbardziej brakowało, gdyby teatry pozostawały
zamknięte na jeszcze dłużej.
Niekiedy te prezentacje miały charakter niezwykle
intymny. W ramach ciekawego cyklu łódzkiego Arlekina
Sta(y)ge at Home Patrycja Czyszpak-Pawlak kołysankę
ze spektaklu Tomcio Paluszek zaśpiewała
w pościeli, usypiając własne dziecko.
Czasami wybierano odmienną strategię – kreacyjność.
Jedną z najlepszych propozycji tego rodzaju jest serial
Białostockiego Teatru Lalek Handy – czysto lalkarska
opowieść w czterech jak dotąd odcinkach. Bohaterka,
stworzona z dłoni aktorki (Magdalena Dąbrowska)
i domowych drobiazgów, swoje przygody przeżywa
w przestrzeni domu (kuchnia, łazienka, pokój, parapet
okienny). Na ogół bez słów, w takt jazzującej muzyki
Patryka Ołdziejewskiego. Nie ma tam inscenizacyjnego
rozmachu, jest za to szlachetna asceza dobrze
sfotografowanego czarno-białego (z reguły) obrazu.
I rytm – opowieści, muzyki, montażu. Klimat jak z najpiękniejszych
etiud filmowych lat sześćdziesiątych
ubiegłego stulecia.
Z kolei do komedii slapstickowej, a zarazem do specyficznie
internetowego gatunku „reportaży z grania
w grę” nawiązuje propozycja
Klaudii Kalinowskiej z Teatru
Arlekin, Teatralne scrabble.
Główna część jej filmiku to
wyświetlany w przyspieszonym
tempie zapis partii scrabbli.
Widzimy dłonie dwójki ludzi
układających litery na planszy,
przy czym utrudnienie polega na
tematycznym ograniczeniu –
dopuszczalne są tylko słowa
związane z teatrem. Tej zasady
aktorka nie ujawnia wprost,
lecz zachęca widzów do jej
odgadnięcia.
Z punktu widzenia odbiorcy
wadą większości propozycji tego
rodzaju jest to, że przeznaczone
do biernego oglądania nie
różnią się pod tym względem od treści dostępnych
w portalach streamingowych czy telewizji.
Na potrzebę aktywności odpowiadają twórcy propozycji
z gatunku „zrób to sam”. Przykładem mogą być
Podróże plastyczne przygotowane dla najmłodszych
przez Karolinę Witowską-Ćirlić, graficzkę Teatru Lalek
Guliwer.
Swoją kompleksowością zwraca uwagę propozycja
Teatru Animacji, który przedstawił widzom pakiet propozycji.
Złożyły się na niego: zapis spektaklu Baśń
o trzech konikach, związane z nim wycinanki do kolorowania
(wzór do pobrania jako PDF),
link do instruktażowej animacji na
temat samodzielnego tworzenia wycinanek
oraz tzw. mapa kontekstów i tropów
artystycznych. Zarówno wzory wycinanek,
jak i interaktywna mapa kontekstów
powstały przed pandemią, jako edukacyjna
„obudowa” premiery – w czasie
narodowej kwarantanny okazały się
szczególnie przydatne.
Z kolei czynne spędzanie czasu przez
dzieci w wieku do 7 do 10 lat wraz z opiekunami
to cel Rodzinnych warsztatów
lalkarskich zorganizowanych przez
katowickie Ateneum na platformie
Zoom, umożliwiającej wielostronną
komunikację instruktorki (Anna Nowak)
i uczestników.
Czas edukacji zdalnej
„Rozpoznanie bojem” – taki tytuł powinien nosić
w dziejach polskiej oświaty okres pandemii. Tuż po
zamknięciu szkół nauczycielom polecono prowadzenie
edukacji zdalnej. Jak to było trudne, świadczy przygoda
telewizji państwowej, która przygotowała programy
edukacyjne – pierwsze odcinki jakością
dydaktyczną i formą budziły zarazem zgrozę i wesołość.
A program, w którym przerażona nauczycielka nieudolnie animowała lalkę, wywołał nawet publiczne
protesty przymusowo bezrobotnych lalkarzy.
Teatrom nikt działań edukacyjnych nie nakazywał, ale
podjęły je samorzutnie, już to w formie edukacji teatralnej,
już to w postaci działań wspierających szkołę.
W pierwszej grupie wyróżniają się działania Groteski,
która jako pierwszy teatr w Krakowie przeniosła działalność
do sieci. W akcji Gramy dla Groteski cykl filmów
edukacyjnych dotyczących m.in. dykcji, budowy
prostych lalek czy tworzenia teatru z niepotrzebnych
pudełek został połączony z konkursem dla widzów,
którzy mieli stworzyć własne przedstawienia lalkowe
i sfilmowane przesłać do teatru. Efekt: 62 (!) amatorskie
przedstawienia na youtubowym kanale teatru.
W grupie drugiej wyróżnia się projekt Lektury do
matury prowadzony przez Teatr Lalek Banialuka –
jedyna bodaj propozycja dla starszej młodzieży.
W porozumieniu z nauczycielami przygotowano cykl
czytań prozy Brunona Schulza (18 nagrań), realizowanych
przez aktorów w domu lub w plenerze, cykl
(15 nagrań) dotyczący romantyzmu (czytano m.in.
ballady
Mickiewicza) oraz czytania utworów Jana
Kochanowskiego.
Z kolei katowickie Ateneum pomyślało o nauczycielach,
organizując dla nich od 13 maja cotygodniowe
konsultacje online z zakresu edukacji teatralnej. To
inwestycja w przyszłość, o czym świadczy tytuł
EduAkcja
– kontynuacja.
Przedstawienia i pieniądze
Wiele teatrów próbowało odpowiedzieć na wyzwanie
pandemii, proponując oglądanie zapisów pełnych
spektakli. Czasem „uwalniano” przedstawienie w formie
otwartego dostępu, czasem ograniczano dostęp
czasowo. Niektórzy usiłowali sprzedawać bilety na te
prezentacje (system sprzedaży wysyłał do nabywcy
link umożliwiający obejrzenie spektaklu). Różnorodność
tych strategii wynikała z jednej strony z kwestii
praw autorskich, z drugiej – pozbawione wpływów
teatry szukały zarobku. (Również niektóre wcześniej
omawiane propozycje, choć bezpłatne, miały w opisie
podany numer konta bankowego). Różna była jakość
tych rejestracji, ale trafiały się perełki, jak np. Turlajgroszek
udostępniony przez Wierszalin. O ile zrozumiałe,
jako próba przyciągnięcia uwagi, wydaje się
organizowanie internetowych „premier” tych prezentacji,
to złym pomysłem było organizowanie projekcji
jednorazowych, bowiem użytkownicy portali streamingowych
są przyzwyczajeni do dostępności filmu
przez dłuższy czas i do możliwości obejrzenia go
w wybranej porze.
Bilans, czyli co zostanie
Przewidywanie Houellbecqa raczej się nie spełni
wśród lalkarzy. Świat teatru lalek po intensywnym
zetknięciu z siecią nie będzie później „trochę gorszy”.
Czy jednak wyciągnie możliwe
korzyści z przymusowego praktykowania
nowoczesnych technologii?
Wydaje się, że stanie się tak
w zakresie budowania społeczności
widzów, podtrzymywania kontaktu
pomiędzy wizytami w teatrze.
W kwestiach artystycznych można
mieć wątpliwości. Nie pojawiły się
(może nie natrafiłem?) śmielsze
próby wykorzystywania specyficznych
właściwości technologii,
przede wszystkim interaktywności.
Może jeszcze za wcześnie? Może
jakimiś oryginalnymi pomysłami
zaowocuje rządowy program
dotacyjny
„Kultura w sieci”?
Zobaczymy...
Na jedną rzecz chciałbym jednak
zwrócić uwagę. Dokumentujcie!
Mówi się, że w sieci nic nie ginie, ale to nieprawda.
Trzeba prace powstałe w czasie pandemii nagrać,
przechować w teatralnym archiwum i równocześnie
wysłać do Działu Dokumentacji Instytutu Teatralnego,
żebyśmy mogli umieścić je w naszym repozytorium
i prezentować na encyklopediateatru.pl.
To wyjątkowe doświadczenie trzeba zapamiętać.
[1] Michel Houellebecq, En un peu pire. Réponses à quelques amis, [online],
[dostęp: 15.05.2010], dostępne na: https://www.franceinter.fr/emissions/lettres-
d-interieur/lettres-d-interieur-04-mai-2020.
[2] Zob. Philippe Ariès, L’Homme devant la mort, Paris 1977; wyd. pol. Człowiek
i śmierć, Warszawa 2012.
Artykuł został opublikowany w Teatrze Lalek nr 2 - 3 (140 - 141) / 2020