Rozmowa artysty z powłoką | Wiesław Hejno

Mam wrażenie, że Marek Waszkiel odwołuje się do teatru lalek idealnego, poniekąd utopijnego. Dlaczego w świecie współczesnego lalkarstwa mamy tak mało teatru lalek? – rzuca Waszkiel [1] pytanie w przestrzeń, z której nie może przyjść odpowiedź. Teatru lalek jest tyle, ile go jest, a lalka milczy. Idzie oczywiście o artystę lalkarza, który miast lalką przemawia czymkolwiek. Również sobą. Nie jestem przekonany, czy odwrót, dostrzegany przez Marka Waszkiela, następuje z powodu przewidywanej klęski. Zwykle wróżymy, iż będzie gorzej, a przecież gorzej już było, głosi ludowa mądrość. Nie myślę również o wojnie i strategach, w postrzępionych zbrojach wycofujących się na z góry upatrzone pozycje z gotową miną nieszczęścia na twarzy. Tyle o wojnie. Wygrać walkę o lepszy teatr, uciekając z pola bitwy, będzie trudno.

Wiesław Hejno | fot. Archiwum
Zmiana jest możliwa jedynie w rzeczach niedoskonałych [2] – uważa filozof. Teatr lalek jest doskonały. Wyraża teatralność wszystką rzeczą. Człowiek w lalce, w relacji z nią, sięga do teatralizacji tego, co leży, stoi, rusza się, a nawet myśli. Aktor i lalka – dwa w jednym, albo osobno on i ona. Razem są aktorem w dwóch znakach – aktor z lalką wyrażają siebie nawzajem oraz są jednią. Czasem pozbawioną patosu. Są inkongruencją, a jednak się dopełniają. Teatr lalek to rój paradoksów. Wyrażenie rzeczywistości jej najprostszą relacją człowiek – rzecz to nieuświadomione oczekiwanie spełnione w teatrze lalek. Rozpięty między naśladownictwem i abstrakcją jest wyrazem swoistej filozofii, w sprawach najprostszych i niezwykle zawiłych niekiedy równocześnie.

Potrzeba związku wszystkiego z wszystkim nakazuje, aby nóż do chleba przemówił w chwili odkrawania kromki. Krzesło ma opowiedzieć, kto na nim siedział. A skórka z jabłka toczy opowieść o stworzeniu świata. Teatr lalek jest i czeka na artystę swego czasu od zarania. A jego siła tkwi w oczekiwaniu, wypełnionym cierpliwością.

O przemianie rzeczy mówi czas, cywilizacja, mówią nowe technologie, mentalność. Magiczne słowo „nowe” wypełnia przestrzeń niczym zaklęcie na odstraszenie starego. Podobno nowe jest lepsze. O co chodzi Waszkielowi? Przecież jest lepsze. Aliści, artysta lalkarz to kreator wszystkiego we wszystko, również starego w nowe. Jedno nowe nas nawiedza, aby drugie nowe wytworzyć. Lepsze jest i go nie ma, w tym rzecz. Czyż nie tak? O przemianie wśród ludzi mówi się różnie. A to, że się starzeją, nie pamiętając, kiedy przychodzą młodzi, i co tam jeszcze. Jedno jest w tym wszystkim pewne, lalka nie ma żadnego interesu do załatwienia. Jej animator – tak.

Czyżbym coś przegapił? Marny mamy teatr lalek, bośmy marni. Nie z marności skleceni, lecz marność nas zawłaszcza. Zbudowaliśmy teatr lalek z piękna i dobra, lecz trwanie w tym stanie wymaga poświęceń. A w świętość żadną już nie wierzymy. Nie mamy wiary. Jej okruchy dostają się pod stopy pokoleń, a tam nowa wiara pożądliwie węszy za swoim. To może być nawet wzgardzona dama, albo były mąż.

Ogłaszam herezję! Lalkarz zwyczajnie jest filozofem. „Wypowiada” się w sprawach jednoznacznych. Dobro, zło, prawda, fałsz, los, miłość, przygoda itd. Jego wypowiedź dopełnia znaczenie od fascynacji po odrzucenie. – Jak to możliwe, że widzę to, co widzę? Dlaczego to, co widzę, tak wiele znaczy? Właśnie to, czego w tej grze nie widać, fascynuje tajemniczością.

Wiadomo, tak ogólnie, kim jest artysta. Lecz artysta lalkarz konkretnie czym się wyróżnia? Mieliśmy teatr plastyczny, nie mieliśmy teatru lalkarza spod pióra zacnych krytyków. Afirmacja scenografa, brawo! A jakże, lalki są piękne, choć nie wszystkie. A aktorzy? E tam! Taka rozmowa... Lalkowe teatry zawodowe dla dzieci, ale od jakiegoś czasu nie „w lalkach”. Bo nie chodzi o to, żeby „w lalkach”, tylko w lalkach. Skoro teatr pragnie dowartościowania przez skreślenie słowa „lalka”, jego sprawa. Jesteśmy wolni, droga otwarta. Jak wiadomo, one są gadatliwe. Czym innym jest wykorzystać umiejętności lalkarza, a czym innym jego samego odrzucić. Kto odrzuca lalkę? Każdy, kogo ona poprosi. Nie zrobi tego artysta. Nawet z przydomkiem lalkarz. Nie zgadzam się, jakoby polskie lalkarstwo cierpiało z powodów programowych. To żaden program, odrzucić lalkę. To zwyczajna hucpa. Jej się odrzucić nie da. Ona jest, albo jej nie ma. Pytanie brzmi, co to znaczy lalkowe?

Potem wymagania są proste. Teatr dla dzieci! A oprócz tego, róbcie, co chcecie. Jedno i drugie przesłanie wymaga artysty. On się ujawnia w sztuce. Chciejmy jej – sztuki. Pozwólmy ją tworzyć – sztukę! Potrafmy! Pomyślmy o niej, dajmy jej szansę... Sztuce! Ba, a co uczynić ze swoją naturą?

Sztuka lalkarska, także w dzisiejszych czasach, jest sztuką trudną. Artysta uważa, że sam jako obiekt osobiście jest łatwiejszy do animacji. Co nietrudno wnioskować na podstawie widzialnego katalogu min wybuchających na scenie aktora całkiem osobowego. Artysta na ogół jest leniwy. Ale skąd, na Boga, przekonanie, że z sobą jest łatwiej? Jeżeli coraz wyraźniej izolowana społeczność twórców czuje wyższe posłannictwo i nie znajduje swego miejsca w teatrze, ponieważ ten zajmuje się głównie sztuką dla dziecka, to niech nie marudzi, nie rozkłada teatru, tylko poszuka sobie sceny bardziej otwartej. Lecz on przecież – ów artysta – sam tego nie zrobi. Choć jest w nim pustka, to przecież on ją sam sobą wypełnia. A lalka jest i ma wymagania.

Sztuka teatru lalek jest trudna, nawet ta archaiczna. Polski teatr lalek nie jest schronieniem nieudaczników! Czyż nie tak?

Wiedza lalkarska to świadomość miejsca i własnej roli ujawniona na drodze poszukiwania idei. Ma rację Waszkiel, wskazując ten moment w procesie kreacji. Scenograf, reżyser, kompozytor podejmą pracę z solistą lalkarzem, jeśli „wykaże on inicjatywę”. A my trwamy. Może byśmy coś zrobili? A co? – To za Mrożkiem. Czy na tej drodze rozpoznajemy dzisiejszego lalkarza? Najprościej widzi się lalkarza, kiedy powie: jestem lalkarzem.

Czego chcą ci lalkarze? Rejterując z placu boju. Najoczywiściej jest się lalkarzem, wystawiając spektakl lalkowy. Co to znaczy?

Można przywołać nazwiska artystów czerpiących inspiracje z teatru lalek, teatru przedmiotu. Ci artyści nie zawsze deklarują związek z lalkami. I niech tak zostanie. Mamy własne poligony dokonań. Czy on wie, ten lalkarz w odwrocie, do czego potrzebna lalka? – Jak to? – Świadomość i praktyka artystyczna to całkiem różne sprawy! – Można tworzyć intuicyjnie, nie wiedząc, że się tworzy. – Skoro jesteś artystą, to nim jesteś. – Słyszałem, że artystą się bywa. – Z pewnością.

Jakim przyrządem mierzyć czas bycia artystą lalkarzem? To stan ducha czy umysłu? Kiedy artysta tworzy, płyną godziny, minuty, dni, tygodnie czy lata? Czy zwiastunem stanu twórczego jest muza przysiadła na ramieniu? Przypadek, skojarzenie...? To z pewnością rodzaj napięcia wewnętrznego. Może olśnienie? Ależ tak! Teatr repertuarowy sprzyja olśnieniu! Niestety, dba on raczej o ilość. Również, ba, przede wszystkim deklaruje siły swoje angażować w jakość. Wtedy lalkarz zbiera się do odwrotu? I cóż to jest, ta jakość tkana przez ukryte talenty artystyczne? – Ile czasu teatr poświęca penetrowaniu talentu lalkarza? – Zaraz, zaraz... Czyżby tutaj szło o objawienie? Trudno mi uwierzyć, aby zwykłego obieracza kartofli nawiedzał twórczy odlot. A jednak... – Podświadomość – bez kontaktu z nią to można być tylko zwyczajnym patykiem. Czy masz o niej pojęcie? Tak. O tej całej praktyce! – Cóż mi z podświadomości, jeśli chciałbym, a nie mogę? Ja, lalkarz, czym się wyróżniam w zbiorowisku przedstawiających? – Kokieterią.

Dużo się zmieniło wokół lalki i w niej samej. Mam wrażenie, że jestem na zewnątrz lalki. Czasem jednak czuję się w niej. Ale również bywa, widzę się nią. A może wszystko tylko mi się zdaje? Kiedyś byłem ja i była ona, lalka. Ja byłem jej animatorem. Teraz tyle się zmieniło... Tylu lalkarzy z niechęcią patrzy na lalkę. Czy oni nie lubią siebie, z powodu lalki? Ona złośliwie się odwzajemnia. Wyraźnie widać, dlaczego lalkarze są w odwrocie. Po prostu nie wytrzymują jej spojrzenia. Gorzkiego spojrzenia. Przepojonego żalem, pretensją. Zarzutem indolencji... To najbardziej boli. Bolipodwójnie. Nie podwójna gra sceniczna, w której uczestniczymy chętnie, lecz postawa wobec teatru, środków wyrazowych i siebie. W tym naszym duecie lalka jest moralnie czysta, to wiemy i o tym zapominamy. No, a ta druga strona? Jej partner. Pamięć sprawia psikusy... A lalka, to czym jest dla widza? Och, gdyby na to pytanie odpowiedzieć, o ile łatwiej byłoby!

Dobrze. Czystość moralna lalki spływa po niej na mnie. Pławię się w ambrozji, ale ona tego nie wie. Dlaczego lalki się zmieniają? Ależ one same się nie zmieniają. To ten chochlik, co we mnie siedzi, wszystko nakręca. Cała rzeczywistość zewnętrzna przetwarza się, zmienia. A nasi lalkarze mieliby trwać przy... No, proszę odważnie dokończyć myśl. Przy czym mają trwać lalkarze?! Przecież świat współczesnego lalkarstwa istnieje razem z lalkarzami. – Właśnie, istnieje. Tam, gdzieś, daleko, w innej bajce.

Artysta teatru formy potrafi odnaleźć się w rzeczywistości nowej ery. Odnoszę wrażenie, że czas jednak stoi w miejscu, a teatr i jego artyści spokojnie przyjmują napór każdej awangardy. Ba, gdzież ona? Słychać westchnienie niedowiarka. – Skup się i czuwaj. Awangarda wnet przybędzie! Czas się obraca, odkręca... Idzie! Z zagranicy. Przecież nie ma granic! A właśnie, że są.

Awangarda zawsze jest za granicą! Wprawdzie ukryta za przejawami pozorów, ale cóż, taka jej rola. Formuła nowego teatru wyznacza nowe reguły. Wczorajszy artysta w nowym nurcie okazał się nie taki znowu zaściankowy. Tak jak to czuję w złośliwostkach. Tworzę aktualnie i żyję z własnej pracy, która jest wykładnią owej twórczości, jej sensem. – Wystarczy wyjść na scenę i zaśpiewać... – Tak. To też. Czy jest coś bardziej wzruszającego niż śpiew biurokraty?

Mogę być cyniczny. Nie potrzebuję takiego dystansu, tu ja, tu forma. Razem jesteśmy jednią! Ona mnie wyraża! Dystans, ta przestrzeń między nami, wczoraj i dziś, ma siłę eksplozji twórczej. Pozorna pustka istnieje tylko między formą i mną. To do mnie należy odczytanie jej niewidocznego języka. W tej przestrzeni pomiędzy formą i mną tkwi odpowiedź, jaki będzie teatr. I ja w tym teatrze. Czy potrafię wyzwolić język, za pomocą którego przemówi forma? I ja, formą. – Po cóż komu takie zawiłości? Przecież może być prościej. Lecz teatr lalek, jest trudny.

Ten dystans, jak rzadko gdzie indziej, tu stanowi o czujności artysty. Czy sztuka jest jeszcze z nim, z artystą lalkarzem? Czy już odbiła się od niego daleko? Jest li ona probierzem jego twórczej wrażliwości? Czy może sposobem na łatwiejsze życie? W perspektywę pozornie łatwego życia wpisany jest odwrót lalkarza. Miarą własnej odpowiedzialności za społeczne posadowienie bywa porzucenie wierności idei. Sztuka bez idei jest próżna.

Cóż wart artysta nienawiedzony? Artysta powłoka natchnienia. Artysta pozbawiony charyzmy, cóż wart? Prowokuję. Ale tak naprawdę myślę podobnie jak ty. Jednak artysta lalkarz potrafi wyprzedzać swój czas. Jego lalki przedstawią więcej i głębiej, niż robią to powszechnie dostępne sceniczne narzędzia wizualizacji. Lalki w zasadzie wizualizują (takie to teraz modne, to wizualizowanie) to, co było, ale niosą przesłanie tego, co będzie. Opisuje to metafora pewnego obrzędu z wykorzystaniem lalek. Otóż, były one umieszczane obok zmarłego na jego ostatnią drogę. Mają zostać wezwane, kiedy przyjdzie pora. Wtedy wykonają pracę, która będzie im dana. Pracę za niego. Kiedy myślę o roli powierzonej lalce i warunkach jej spełnienia, widzę jej transcendentny wymiar. Tu idzie o warunki wykonania roli i jej realizację. Zauważ, lalki domagają się czarnoksiężnika, odpychają pragmatycznego innowiercę. Czym wypełnisz umysł młodego lalkarza, kandydata na lalkarza... Wiem, pojęcie lalkarz pachnie niemiło. Może. Mnie pachnie szeroko, głęboko, nieopanowanie, bosko...

Istnieją więzi, które poprzez akt twórczy scalają artystę ze społeczeństwem. Lalka, jak widać, przydaje się w obu wymiarach, realnym i możliwym. Tajemniczość i magiczność jest jej odrębnością. Ożywiam formę, każdą. Tak lepiej? Z pewnością, w nowych czasach. Ona przedstawia światy nieistniejące realnie wówczas, kiedy potrafimy wypełnić formę naszym wnętrzem. Gdy lalka przystroi się w kostium codzienności, gdy wypowie słowo wyrażające myśl współczesną, to i tak będzie ona z „tamtego czasu”, ponieważ ona, jako taka, zawsze przedstawia nieistniejące. I współczesność paradoksalnie tkwi w niej samej. Swobodna forma wchodzi w każdą rzeczywistość. Przedstawia każdą teraźniejszość. Jak żaden inny teatr. Lecz kto to potrafi? Lalkarz – anioł ulepiony ze zwykłego zjadacza chleba. – Umowność formy tkwi w każdym skrawku rzeczywistości. Forma wymaga wyobraźni. – Niekiedy lalkarz traci wiarę. Cóż, wielu błądzi i odwraca się, to prawda. Życie gmatwa, mąci, drogę do sztuki myli.

Brak mi przekonania, jakoby lalkarz był w odwrocie, raczej istnieją siły zamętu, plączące nici powiązań. To nie lalkarz tchórzy, lecz jemu usiłuje się wmówić rozpad. Dostrzec sztukę w każdym fragmencie życia, on ją widzi! Zna inny słownik. Tam sztuka wykłada się inaczej. Czy to właśnie on podąża z osadzoną na lancy nudą? Poetyka wojny o tyle ma sens, o ile rzeczywiście mamy wojnę. – Odważę się na definicję: artysta lalkarz myśli kreatywnie, poszukuje twórczego obrazowania. Tak. To jego wojna z rzeczywistością. Tylko, gdzie on jest, ten nasz lalkarz w odwrocie?



1 Marek Waszkiel, Lalkarze w odwrocie, „Teatr Lalek” 2013, nr 1-2. 
2 Boecjusz z Dacji, O Dobru Najwyższym, czyli O życiu filozofa i inne pisma, PWN, Warszawa 1990, s. 9.
Nowszy post Starszy post Strona główna