Igraszki na krawędzi otchłani | Janusz Legoń

Mariána Pecki Sen nocy letniej może zachwycać, ale też intryguje i niepokoi. Zachwyca plastyczną urodą, bogactwem środków teatralnych na granicy nadmiaru, ekwilibrystyczną sprawnością w przeskakiwaniu między różnymi stylami i językami teatralnami. Od jarmarcznego widowiska lalkowego, gdzie Puch i Judy spotykają się z tradycją słowackiego Gašparka i teatru trumienkowego, przez teatr marionetek, aż po realizowaną w planie aktorskim konwencję kabaretu czy rewii. Demonstracyjna teatralność to zarazem środek wyrazu i jeden z ważnych tematów. Szekspir podaje dłoń Brechtowi.

fot. D. Dudziak
Za sprawą nieposkromionej fantazji reżysera i scenografów kolejne sekwencje są wizualnymi niespodziankami, a humor naprawdę bawi. Przykładem może być decyzja obsadzenia kobiety (Małgorzata Król) w roli Dzióbka – rzemieślnika ateńskiego grającego ścianę, przez której szczelinę porozumiewają się kochankowie. Uruchamia to erotyczne skojarzenia, owszem, dość plebejskiej natury, ale znajdujące tak mocne uzasadnienie w tekście sztuki, że aż dziw, iż Szekspir sam tego nie wymyślił.

Zespół aktorski Banialuki sprawnie mierzy się z tą erupcją reżyserskiej kreatywności, znakomicie poruszając się między artystycznymi rejestrami tego wielowarstwego przedstawienia.

Przedstawienie intryguje. Począwszy od miniaturowego modelu teatru The Globe, ostentacyjnie ładnego, jak bibelocik czy zabawka, którego podstawą jest – jakby zbyt duży – konterfekt mistrza ze Stratfordu. Widz teatru lalek przyzwyczajony jest do niewielkich elementów scenografii, ale patrząc na ów teatrzyk, miałem poczucie jakiejś szczególnej małości, kruchości tego teatru – świata.

Kolejny element intrygujący to... no właśnie, nie wiadomo co. Wielka gablota? Akwarium? Może jednak terrarium? W każdym razie wielki prostopadłościan z przezroczystego tworzywa, wewnątrz którego rozgrywają się sceny z udziałem marionetek. Akwaria czy terraria to w naszych domach swego rodzaj bąble natury, ambasady krain zamieszkałych przez jadowite węże, rachityczne patyczaki czy bajecznie kolorowe podwodne stwory; krain, na których konstytucje składają się impulsy pożądań i imperatywy instynktów, a nie ludzkie normy czy społeczne kontrakty... W sam raz miejsce na nocne brewerie ateńskiej młodzieży. Obok miniatury teatru to drugi w tym spektaklu model świata.

I tu docieramy do tego, co niepokoi. W trakcie spotkania z Oberonem (Piotr Tomaszewski) Tytania (Lucyna Sypniewska) wygłasza monolog To są wymysły zazdrosnego mózgu (akt II, sc. 2). Odkładając marionetkę, kieruje się z proscenium bezpośrednio do widzów, ze śmiertelną powagą i powściągliwym patosem, przejmująco... Słowa o apokaliptycznych zmianach zachodzących w świecie (zaraźliwe mgły... powodzie, młode kłosy zgniły... zagroda stoi pusta wśród zalanych pól... wrony tuczą się padliną... mrozy kładą siwe głowy//Na świeże łona purpurowych róż...) zostały w ten sposób wyróżnione szczególnie. Nie są już tylko efektownym opisem skutków zazdrości Oberona. Zyskują siłę autonomicznego utworu poetyckiego (może to zresztą najlepszy fragment znakomitego Barańczakowego przekładu), opisującego nasz własny, tracący harmonię świat. Czy spodziewalibyśmy się fragmentu Snu nocy letniej w antologii poezji metafizycznej? Taka zaskakująca możliwość to wielkie i niepokojące barokowym pesymizmem odkrycie tego spektaklu. I trzeci z proponowanych przez Peckę modeli świata.

Nuta pesymizmu przewija się w spektaklu przez cały czas, za sprawą pieśni śpiewane przez Puka (Włodzimierz Pohl) i Elfkę (Katarzyna Pohl). Fragmenty kwestii tych postaci wykonywane są po angielsku (z równoległą melorecytacją po polsku) i za sprawą muzyki Roberta Mankoveckiego brzmią jak z Murder Ballads Nicka Cave’a.

Żonglując atrakcyjnymi środkami teatralnymi, buduje Pecko w swoim Śnie nocy letniej wierną autorowi feerię na cześć przekraczającej granice miłości o wielu twarzach. Ale czyta Szekspira bardzo dokładnie. Wpisane w spektakl modele świata nie są przecież arbitralnymi ingerencjami artysty, co ma pomysły. Dla reżysera, jak dla autora Hamleta, nasze miłosne perypetie to poważne i zarazem śmieszne igraszki na krawędzi otchłani.


Sen nocy letniej, William Shakespeare. Przekład Stanisław Barańczak, reżyseria Marián Pecko, lalki, kostiumy Eva Farkašová, dekoracje Pavol Andraško, muzyka Robert Mankovecký. Teatr Lalek Banialuka, Bielsko-Biała. Premiera kwiecień 2013.
Nowszy post Starszy post Strona główna