Elementarz teatru lalek – podręcznik to czy album, słownik czy
encyklopedia? Wszystko po trochu, ale przede wszystkim piękna
i użyteczna książka. Jeśli piszę piękna, to mam na myśli niezwykłą
szatę graficzną. Jeśli użyteczna – to ze względu na
mądrze przemyślany cel publikacji. Innymi słowy jest to rzecz do oglądania,
do czytania i – do zabawy.
Dowódcy powstania w Belgii | rycina, autor nieznany, 1830 | Ze zbiorów Rijksmuseum, Amsterdam, domena publiczna |
Ale po kolei.
Szata graficzna, nie waham się powiedzieć, zachwyca. Czytelnicy starszego
pokolenia, tacy jak ja, nie mogą oprzeć się skojarzeniu z Elementarzem
Mariana Falskiego, na którym wychowały się pokolenia. Zapewne
decyduje o tym twarda kartonowa okładka z kolorową grafiką, przedstawiającą
fasadę XIX-wiecznego teatrzyku papierowego. No i to tytułowe
słowo: elementarz. Dalej jest coraz piękniej: dziesiątki wspaniałych ilustracji,
często całostronicowych, w dużej mierze pochodzących ze zbiorów
muzealnych w Londynie, Amsterdamie, Nowym Jorku czy Mediolanie;
wiele z nich prezentowanych jest w Polsce po raz pierwszy. Do tego
wizerunki różnych rodzajów lalek, projekty scenografii, rysunki instruktażowe
– wszystko pięknie wkomponowane w tekst, tak aby krok po kroku
towarzyszyć czytelnikowi.
Kim jest ten czytelnik i co z Elementarza może wyczytać? Autorzy zdecydowali
się opowiedzieć o teatrze lalek, koncentrując się na tym, co w nim
najważniejsze – na lalce. Elementarz składa się z siedmiu haseł, omawiających
teatr cieni, jawajkę, kukiełkę, marionetkę, maskę, pacynkę i wreszcie
– szopkę, czyli formę specyficznie polską. Hasła są krótkie, rzeczowe,
podbudowane fachową bibliografią. Nie są przeładowane historyczną
erudycją, wprowadzają w historię różnych form teatru lalek w sposób
przystępny i atrakcyjny albo – zgodnie z tytułem – elementarny. Wydaje
się to rozwiązaniem szczęśliwym, bo Elementarz teatru lalek ma uczyć,
bawiąc i ucząc, bawić. Książka jest przecież skierowana do dzieci, ich rodziców czy dziadków. Zakłada coś w rodzaju wielopokoleniowej
wspólnoty czytelników.
I nie tylko czytelników, bo to jest także książka do
zabawy, książka-instruktaż. Obok wiedzy przynosi
scenariusze miniwidowisk, oparte na archetypicznych
motywach bajkowych i skojarzone z formami teatru
omawianymi w hasłach. Odpowiednie rysunki pokazują,
jak w warunkach domowych czy przedszkolnych
lub szkolnych sporządzić lalkę czy cały teatrzyk. Na
tym polega użyteczność Elementarza.
Świetny zamysł publikacji, wysmakowanej, niezwykle
starannej i opartej na znajomości rzeczy, nie przypadkiem
zrodził się w głowach fachowców. Książka ma
troje autorów, którzy, o ile wiem, wypracowali ją
wspólnie, od razu zakładając jej integralny charakter.
Wybitny projekt graficzny zawdzięczamy Robertowi
Czajce, ale za, by tak rzec, wyszperanie ikonografii
odpowiadają też w równym stopniu Aleksandra Rembowska
i Jarosław Kilian; ona jest historykiem teatru
i kierownikiem literackim Teatru Lalka; on – tegoż teatru
dyrektorem, reżyserem i wyrafinowanym znawcą
przedmiotu. Tę znajomość wyniósł z domu – jest
synem Janiny Kilian-Stanisławskiej i Adama Kiliana,
których zasług dla teatru lalek w Polsce nie sposób
przecenić. W tym sensie Elementarz stanowi hołd dla
rodziców, których teksty wykorzystane są w hasłach,
a zarazem przykład budowania owej międzypokoleniowej
wspólnoty, mającej niejako swój ekwiwalent
we wspólnocie czytelników. Co więcej, wszyscy autorzy
sami są rodzicami, więc obok doświadczeń ściśle
profesjonalnych mogli odwołać się do praktyk wychowawczych.
Co zresztą znalazło swój wyraz w dedykacji
dla gromadki córek i synów, o których myśleli, konstruując
taki, a nie inny kształt Elementarza.
Nic tylko oglądać, czytać i majstrować własny teatrzyk.
Fantastyczna publikacja!
Elementarz teatru lalek, Robert Czajka, Jarosław Kilian,
Aleksandra Rembowska. Projekt graficzny Robert Czajka.
Teatr Lalka, Warszawa 2018.