Teatr robotów | Z Markiem Perkowskim rozmawia Lucyna Kozień

Lucyna Kozień: Panie Profesorze, zacznijmy od abecadła, bo dziedzina wiedzy, której chciałabym w naszej rozmowie dotknąć, jest dla nas, środowiska teatralnego, czystą magią... Czym są roboty humanoidalne?
Marek Perkowski: Robotem nazywamy każde urządzenie, które jest wyposażone w czujniki (na przykład kamery czy sonary), motory powodujące jego ruch oraz centralny układ sterujący (zwykle komputer lub sieć komputerów i specjalnych procesorów). To definicja bardzo ogólna i w tym sensie nawet współczesny samochód jest robotem, choć nie autonomicznym. Robot humanoidalny to, najkrócej mówiąc, taki, który ma budowę człowieka, a więc głowę i ręce, tułów i czasem (choć nie zawsze) nogi. Może być autonomiczny lub sterowany zdalnie, programowany albo uczący się i wykorzystujący sztuczną inteligencję. Nas interesuje robot autonomiczny i uczący się. Robot androidalny (ang. android) to robot, który stara się naśladować wiernie człowieka; jego głowa pokryta jest lateksową maską podobną do skóry, ma włosy i realistyczne dłonie oraz proporcje ciała podobne lub tożsame z człowiekiem. Animatronika to działalność techniczna polegająca na budowie „instalacji” z robotami. Obecnie to bardzo popularna sfera, w związku ze świętem Halloween, targami, zjazdami itd. Powstają roboty androidalne, humanoidy i inne, a także zintegrowane urządzenia techniczne typowe dla szeroko pojętych technologii robotycznych. Urządzenia te obsługują światła, dźwięk, dźwigi, animacje całej sceny itp. Animatronika nie istnieje na razie jako działalność naukowa, nie ma – o ile wiem – na świecie uczelni, na której wykładano by przedmiot „animatronika” czy „teatr robotów”. Niektóre uczelnie, chociażby Portland State University, na którym pracuję, zaczynają uczyć o robotach humanoidalnych, ale raczej w aspekcie technicznym niż teatralnym. Animatronika jest obecnie domeną hobbystów i inżynierów pracujących dla Disneya lub podobnych firm. Jest to jednak często wiedza „tajemna”, gdyż firmy nie chcą się dzielić swą wiedzą techniczną. Należy też podkreślić, że technologia „3D Printing” umożliwia mechaniczną konstrukcję bardzo wymyślnych robotów i kiedy potanieje, przyczyni się poważnie do rozwoju robotów humanoidalnych, a w tym teatru robotów.

Marek Perkowski | fot. Archiwum
L.K.: Co dziś potrafią roboty człekopodobne?
M.P.: Wzięte indywidualnie – potrafią bardzo wiele, ale nie istnieje na świecie robot, który umiałby wszystko naraz. Ale to wynika z niedoskonałości technologii i niewystarczających środków. A więc: roboty humanoidalne potrafią chodzić, skakać, tańczyć, jeździć na rowerze, manipulować przedmiotami, grać w ping- -ponga, grać na instrumentach, śpiewać, mówić, dyskutować na najrozmaitsze tematy, rozwiązywać zagadki i imitować ludzkie emocje. Jest coraz więcej czynności – wydawało się do niedawna czysto ludzkich – które obecnie naśladują. Powtarzam, jest to jednak naśladowanie, bo robot nie odczuwa jak my i nie myśli jak my. Być może nie jest to jednak aż tak ważne, jeśli chodzi nam tylko o teatralny efekt. W bardzo małym procencie roboty humanoidalne budowane są na potrzeby teatru czy reklamy. Głównie powstają jako „roboty socjalne” (do opieki nad osobami starszymi, dziećmi, kalekami), jako zabawki czy na potrzeby badań naukowych. Wiele urządzeń tego typu budują hobbyści, którzy są jednak czasem na poziomie najlepszych specjalistów w tej dziedzinie, jeśli chodzi o aspekty konstrukcji mechanicznych. Nie są oni jednak w stanie tworzyć oprogramowania dla robotów autonomicznych. Uczelnie zajmują się głównie tworzeniem teorii potrzebnych do programowania robotów. Na przykład nasz zespół pracuje nad teorią maszynowego uczenia, czyli jak komputer może się sam uczyć na przykładach pokazywanych przez człowieka-nauczyciela lub generowanych przez samego robota.
L.K.: Do jakich celów możemy wykorzystać roboty humanoidalne?
M.P.: Istnieją roboty do uczenia i egzaminowania studentów medycyny, na przykład androidalny robot-matka rodząca androidalne dziecko. Roboty oprowadzają po muzeach i występują jako aktorzy w muzeach (przykładem może być instalacja w Korei, gdzie przekazują wiedzę o osiągnięciach tego kraju w zakresie druku w średniowieczu, przed wynalazkiem Gutenberga). Od około 13 lat obserwujemy zalew zabawkowych androidów i humanoidów. Na ulicach widzi się dzieci i osoby starsze z takimi zabawkami, udającymi na przykład psy. Jednak docelowo największym sponsorem badań w tym zakresie będzie (i jest) wojsko. Jednakże nie jest pewne, jaki procent robotów-żołnierzy będzie humanoidami – chyba niewielki. Obecnie roboty wojskowe (animaloidalne?) to raczej zwierzęta, jak na przykład słynny muł firmy Boston Dynamics, kupionej ostatnio przez Google. Rynek robotów humanoidalnych będzie zapewne zawsze mały w stosunku do innych rynków robotycznych, a najbardziej obiecujące jest zastosowanie takich robotów do opieki nad osobami starszymi, kalekami itd.
L.K.: Kilka lat temu zaraził Pan swoich studentów ideą budowania robotów-aktorów. Jakie są wasze osiągnięcia w tym zakresie?
M.P.: Mamy stały postęp, z roku na rok powstają nowe roboty, a zwłaszcza w softwarze. Każdy projekt studencki jest jakoś związany z teatrem lub robotami muzealnymi- humanoidami. Cały zespół, a zwłaszcza ja jako profesor, uczymy się na własnych błędach. Moi studenci wiedzą, że jest i będzie dużo miejsc pracy po studiach dla inżynierów robotyków i chcą poznać wiele technologii potrzebnych w naszym teatrze robotów, na przykład rozpoznawania obrazów czy sterowania robotem. Mniej interesuje ich aspekt teatralny, choć mają dużo zabawy, pracując nad projektami robotów-aktorów. Niestety, od wielu lat nie udaje mi się wciągnąć w nasz projekt studentów kierunków artystycznych, bo nie są oni zainteresowani lub nie mają umiejętności w zakresie konstrukcji mechanicznych czy programowania.
L.K.: Panie Profesorze, a co to w ogóle jest – teatr robotów?
M.P.: W moim rozumieniu to teatr, w którym występują roboty jako jedyni aktorzy. Inne zagadnienie to teatr ludzi i robotów; istnieją już takie teatry w Japonii. Ja bym wyróżnił te dwa typy teatru, ale nie proponuję nazw, bo to zadanie dla teoretyków teatru, takich jak profesor Jurkowski.
L.K.: Czy wierzy Pan, że roboty rzeczywiście mogą zastąpić aktorów – w tak niezwykłym miejscu, jakim jest teatr?
M.P.: Nie, roboty nie mogą zastąpić ludzi, nawet gdyby były bardziej inteligentne (co nastąpi), bardziej sprawne (co już nastąpiło) czy bardziej teatralne (robot może odkręcić swą głowę i mówić do niej), bo nas, ludzi, interesują nasze emocje i nasze odczucia.Roboty będą jednak coraz częściej gościć w teatrze, bo będą coraz bardziej częścią naszego życia. Powstaną również teatry robotów, ale będą one tylko częścią „zjawiska teatru”, podobnie jak teatr lalkowy czy opera są tylko częścią, dyscypliną jednej sztuki. Technologia robotowa stanie się natomiast integralną częścią teatru lalkowego. Technologie robotowe (choć nie teatr robotów) będą bardzo popularne w takich urządzeniach, jak Microsoft Kinect, Google Glass i wiele innych w technice Virtual Reality. Trudno przewidzieć, czy Virtual Reality lub „robot theatre” zwyciężą w tym konkursie technologii. Na krótszą metę na pewno Virtual Reality, ze względu na niższą cenę, na dłuższą metę te technologie będą jakoś łączone.
L.K.: Co potrafią roboty-aktorzy?
M.P.: Należy odróżnić: roboty reklamowe firm Honda czy Fujitsu, roboty teatralne, takie jak RoboSapiens, eksperymentalne budowane na potrzeby filmu, eksperymentalne budowane w firmach i na uniwersytetach. Pierwsze z wymienionych są zaprogramowane do pewnych czynności, nie uczą się i nie są autonomiczne. Są bardzo drogie. Roboty typu RoboThespian są programowane i nie pozwalają na interakcje z człowiekiem. Są tańsze, ale ciągle zbyt drogie, by zdominować teatry uniwersyteckie czy szkolne lub służyć jako gosposie, opiekunki w naszych domach. Eksperymentalne roboty budowane na potrzeby filmu to w gruncie rzeczy animatronika. Taki robot jest doskonały mechanicznie, ale nie ma sensorów ani inteligencji, jest sterowany przez zespół animatorów z joystickami lub podobnymi urządzeniami. Roboty następnej generacji, eksperymentalne, potrafią wszystko to, co humanoidalne, i znacznie więcej, ale nie są niezawodne, nie są zintegrowane i nie są na razie gotowe do przekazania ich teatrom. Co najważniejsze, pozwalają one na teatr interakcyjny, improwizacyjny, eksperymentalny.
L.K.: Czy można je tak uczłowieczyć, by wyrażały emocje i, co ważne, wywoływały u widza emocje? Wszak nie ma teatru bez emocji...
M.P.: Zdolny animator teatru lalek umie uczłowieczyć marionetkę, a animator robota dinozaura u Disneya umie „uczłowieczyć” go przy pomocy zdalnego sterowania. Problem tylko, czy chcemy teatru, którym steruje człowiek artysta, czy teatru robotów autonomicznych. Technologia zdalnego sterowania i auto- nomiczna będą oczywiście łączone. Istnieje już wiele robotów, które uczą się emocji człowieka i reagują swoimi gestami (na przykład uśmiechem czy grymasem niezadowolenia) na emocje człowieka wyrażane jego głosem czy wyrazem twarzy. Nad tym pracuje mój zespół. O ile wiem, tego typu prace nie znalazły jak na razie dojścia do prawdziwych teatrów, odbywają się jedynie nieregularne pokazy na konferencjach naukowych. Z tego typu prac korzystają coraz bardziej producenci zabawek. Nie ma jednak wielu naukowców pracujących koncepcyjnie nad tym, jak wykorzystać roboty emocjonalne w teatrze.
L.K.: Zdolność do działań robotów-aktorów możemy sobie wyobrazić, ale co na przykład z mową? Jak ten problem rozwiązać?
M.P.: Mowa nie jest problemem. Można nagrać głos człowieka i potem zsynchronizować go z akcjami robota, na przykład gestami powitania czy radości, można skorzystać z syntetyzatorów mowy, można łączyć różne technologie. Są na to różne przemyślne sposoby, które dają w miarę naturalny efekt. Tekst generowany przez inteligentne systemy konwersacyjne jest przetwarzany na głos robota. Dzięki cyfrowemu przetwarzaniu sygnałów możemy stworzyć głos, który nie przypomina głosu człowieka nagrywającego tekst i możemy zmieniać tekst, wykorzystując jedynie zmienione fonemy oryginalnego głosu.
L.K.: Jak daleko w tworzeniu robotów homoidalnych może iść innowacyjna technologia? Jakie są jej ograniczenia?
M.P.: Nie ma dla technologii ograniczeń innych niż koszt jej produkcji i rynek, który jej potrzebuje. Wiele technologii komputerowych, obecnie popularnych, było znanych jakieś 20 lat temu, ale były zbyt drogie lub zbyt zawodne, aby stać się popularnymi produktami. W przypadku teatru robotów korzysta on i będzie coraz bardziej korzystał z nowych technologii komputerowych, internetowych, gier czy urządzeń sportowych na przykład takich, jakie znane są z siłowni. Każda nowa technologia będzie wykorzystana do rozrywki, kiedy stanie się wystarczająco tania. Dotyczyć to będzie nawet komputerów kwantowych, ale to być może kwestia kilkuset lat.
L.K.: Czy stosowanie robotów w teatrze robotów jest dla Pana wyłącznie procesem technologicznym (pokazaniem ich możliwości technicznych), czy może chodzi też o stworzenie całkiem nowego języka scenicznej wypowiedzi?
M.P.: Moja praca na co dzień to tworzenie technologii dla tzw. social robot, który komunikuje się z człowiekiem czy oprowadza po muzeum. Moje marzenie i cel to teatr robotów jako nowy środek artystycznej wypowiedzi. Mój „teatr robotów” – w sensie fizycznych urządzeń – będę chciał przekazać kiedyś jakiejś grupie, która jednej strony będzie miała wiedzę techniczną pozwalającą na kontynuację prac, a z drugiej – marzenie i talent potrzebny do tworzenia nowych form sztuki.
L.K.: A więc, w Pana opinii, teatr robotów może stać się czymś więcej niż technologiczną, innowacyjną ciekawostką?
M.P.: Nie ulega dla mnie wątpliwości, że teatr robotów może stać się nową formą ekspresji, sięgającą do najdawniejszych i najszlachetniejszych form teatru z przeszłości. Jego koszty też będą na tyle niskie, że teatry takie będą powstawać jako nowa forma sztuki; podobnie do kina, które jeszcze w XIX wieku było tylko techniczną nowinką.
L.K.: Wierzy Pan w przyszłość takiego teatru?
M.P.: Teatr robotów będzie ciekawostką Disneylandu i wielu muzeów, uniwersytetów etc. Będzie miejscem eksperymentowania ze wszelkimi nowymi technologiami. Będzie tych teatrów znacznie więcej, niż jest ich obecnie, a technologia będzie używana w robotach domowych czy szkolnych, zabawkach i instalacjach artystycznych. Nie zastąpi teatru ludzi żywych, ale wywrze wielki wpływ na technologie teatru lalek. W przyszłości nie do pomyślenia będzie teatr lalek bez tych robotycznych technologii. Teatr robotów będzie też w jakiś sposób połączony z Virtual Reality, który już w najbliższych latach umożliwi immersje widza w nierealne światy tworzone przez bezpośredni dostęp do jego zmysłów. Zostanie też wykorzystana technologia Brain Computer Interface, gdzie będziemy sterować ruchem i zachowaniem robotów po prostu naszą myślą. Te technologie już istnieją i są wykorzystywane w grach i technice wojskowej, a więc jest to kwestia kilku lat i doczekamy się ich na rynku.
L.K.: Tworzenie nowatorskiego języka teatralnej ekspresji – to piękna wizja. Skąd w ogóle u Pana to zainteresowanie teatrem?
M.P.: To pytanie jest najłatwiejsze. Moja matka, Hanna Zielińska, była aktorką dramatyczną, a mój teść to Jan Wilkowski. Mój syn Mateusz tłumaczył sztukę Jana Wilkowskiego wystawianą w teatrze w stanie Oregon, gdzie mieszkam. Moja żona, Kaja, była tłumaczką ojca, Jana Wilkowskiego, gdy reżyserował w USA. Od dziecka pasjonowałem się teatrem, a zwłaszcza teatrem lalek, i już na studiach elektronicznych na Politechnice Warszawskiej w roku 1979 marzyłem o budowie robotów humanoidalnych dla teatru, co wtedy było fikcją. Dopiero technologia lat 90. pozwoliła mi na serio zająć się marzeniem mojej młodości.


Marek Andrzej Perkowski, profesor Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej Uniwersytetu Stanowego w Portland (Oregon). Absolwent Politechniki Warszawskiej, doktor w Instytucie Automatyki na Wydziale Elektroniki. W 1981 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych; od 1983 roku mieszka w Portland. Od 1989 roku jego praca na Uniwersytecie Stanowym w Portland koncentruje się na syntezie układów kwantowych oraz projektowaniu i programowaniu inteligentnych robotów humanoidalnych. Kilka lat temu prof. Perkowski i jego studenci zaangażowali się w pionierski projekt konstruowania robotów-aktorów.

Nowszy post Starszy post Strona główna