Od Don Kichota po Rycerza bez Konia | Zoran Djeric

Tegoroczny festiwal w Łomży ponownie potwierdził interesującą koncepcję, bowiem w „Walizce” zmieściło się mnóstwo teatralnych prezentów. Ale w odróżnieniu od puszki Pandory łomżyńska walizka nie była stworzona po to, żeby ukarać ludzi, lecz odwrotnie, aby ich wynagrodzić. W ciągu czterech dni trwania festiwalu można było obejrzeć 21 przedstawień teatralnych (13 w części konkursowej i 8 w nurcie imprez towarzyszących), otwarta też została wystawa fotografii poświęcona dwudziestoleciu Międzynarodowego Festiwalu Teatrów dla Dzieci w Suboticy (Serbia).

Niedźwiedź | Kostromski Teatr Lalek, Rosja | fot. Archiwum
Program festiwalu skierowany był do szerokiej grupy odbiorców: od najmłodszych do całkiem dorosłych. Na Starym Rynku odbywały się przedstawienia dla widzów, którzy nie tak chętnie wchodzą do sali teatralnej, a ich uwagę najłatwiej mogą przyciągnąć spektakle ludyczne oraz interdyscyplinarne, łączące różne style i gatunki teatralne, wśród których bez wątpienia były realizacje Teatru Akt, Sambora Dudzińskiego, Adama Walnego oraz Wiśniowy sad Lwowskiego Teatru Woskresinnia z Ukrainy.

Heterogeniczność festiwalu widać było nie tylko wśród publiczności, ale i w przedstawieniach, które zaproponowali organizatorzy: od inscenizacji starych baśni japońskich, poprzez adaptację tekstów Cervantesa i Czechowa, aż po wystawienia współczesnej dramaturgii.

Na trzech scenach można było obejrzeć różne gatunki i konwencje teatralne. Lalki z papieru, marionetki, pacynki, ręce aktorów jako ciała glinianych lalek, sycylijki, maski, różne rodzaje lalek kombinacyjnych, szczudlarzy, teatr przedmiotu, aktorów z pochodniami i fluorescencyjnymi rekwizytami, w bogatych kostiumach, w otoczeniu reflektorów i muzyki. W innych spektaklach twórcy wykorzystali grafikę, sztukę komiksu, elementy wideo...

„Walizka” 2014 była, podkreślam to raz jeszcze, wypełniona teatralnymi prezentami. Bez wątpienia najbardziej wartościowy z nich przyjechał z Niemiec (Theater des Lachens, Frankfurt), z Don Kichot suitą. Chociaż nigdzie nie było to powiedziane, tekst zaczerpnięto z powieści Cervantesa Don Kichot. Troje aktorów umiejętnie pokazało Rycerza o smutnej twarzy (którego zafascynowały książki, opowieści rycerskie), a następnie jego towarzysza Sancho Pansę oraz piękną Dulcyneę, której Don Kichot poświęca wszystkie następne bitwy: przeciwko olbrzymom, złym duchom i wiatrakom. Tekst został zredukowany, a oszczędna animacja do suity pod tym samym tytułem G.P. Telemanna stworzyła niezwykłe i metaforyczne widowisko. W ten sposób uniknięto długiej (może nawet niepotrzebnej) narracji.

Kolejna ważna propozycja festiwalowa to spektakl Teatru Lalek z Kostromy i Grupy Kreatywnej Cult – Project z Moskwy (Rosja), Niedźwiedź, zrealizowany na podstawie sztuki Czechowa. Wyjątkowe lalki i scenografia Wiktora Nikonenki, mistrzowska reżyseria Władimira Biryukowa i znakomita animacja T. Buldakowej, S. Rjabnina i D. Smirnowa stworzyły dramatyczną opowieść o samotności, poświęceniu i miłości.

Chociaż nie był w części konkursowej, chcę wspomnieć o jeszcze jednym wyjątkowym spektaklu, też na podstawie sztuki Czechowa – Wiśniowym sadzie Lwowskiego Teatru Woskresinnia. Tutaj też sprawdza się to, co powiedział Lew Szestow: że Czechow „był alchemikiem, magiem, czarodziejem, szamanem”.

El Patio Teatro z Lorgono (Hiszpania) pokazał genialną etiudę lalkarską Ręce. Teatr Lalek Pleciuga ze Szczecina zdecydował się na spektakl dramatyczny Stworzenia sceniczne, którego treść oparta jest na punkcie zwrotnym w historii teatru: pierwszym wolnym scenicznym występie kobiet w XVII wieku. Nie do końca jednak zostały tu wykorzystane możliwości pięciu uderzających kobiecych kreacji na scenie. Lenka, Białostockiego Teatru Lalek zaproponowała niezwykłą historię o tolerancji. Także niezwykłą, przynajmniej jeżeli chodzi o przedstawienia dla dzieci, historię o śmierci, o przemijaniu zaproponował Teatr Baj z Warszawy. Gęś, Śmierć i Tulipan swoją poetyckość i delikatność zawdzięcza przede wszystkim, reżyserii i scenografii Marcina Jarnuszkiewicza. Gospodarz festiwalu pokazał, poza konkursem, przedstawienie Baśń o Rycerzu bez Konia Marty Guśniowskiej. Sztuka jest świetnie napisana, w duchu tradycji lalkarskiej, umiejętnie łączy krótkie dialogi z piosenkami, zostawiając dużo miejsca na animację. W przedstawieniu Rycerz i Koń to marionetki (sycylijki), Rozbójnicy mają maski, Mysz jest pacynką, Smok, Czarodziej i Drzewo to kombinacje kostiumów, masek i rekwizytów. W zgodzie z muzyką Bogdana Szczepańskiego i scenografią Evy Farkašovej, reżyseria Jarosława Antoniuka podkreśla wszystkie ważne elementy tej niezwykłej baśni, więc widowisko jest na przemian tajemnicze i dowcipne, rycerskie i zwykłe, ludzkie, na miarę aktorów, ale też publiczności, której zostało zaprezentowane.

Od Don Kichota po Rycerza bez Konia, poprzez teatr niemiecki, hiszpański, czeski, bułgarski, polski... można było zauważyć, co kiedyś było i jest nadal największą wartością lalkarstwa – szeroko pojęty proces twórczy na scenie. Poprzez sztukę lalkarską zawsze manifestowały się tendencje, najważniejsze cechy lalkarstwa, entuzjazm. I jeszcze cuda są tu możliwe. Spontaniczność, a nawet improwizacja są mile widziane, a sukces pojedynczego spektaklu zależy często od chwilowego „natchnienia”, od aktywnego uczestnictwa w scenicznym wydarzeniu tak aktorów, jak i widzów. Metamorfoza lalkarstwa to rzeczywiście powrót do źródeł, do początku, natury sztuki lalkarskiej, do prawdziwości jej języka i innych środków wyrazu. Lalki nie mogą być tylko ilustracją z książki, powinno się myśleć o ich specyfice, podkreślać ją, wnosić do swoich pomysłów, do swoich teatrów. Zmiany niewątpliwie przechodzi i publiczność, ponieważ przedstawienia stają się ważnymi procesami twórczymi adresowanymi do dzieci oraz do dorosłych, z większym lub mniejszym sukcesem.


27. Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Walizka”, Łomża, 11–14 czerwca 2014

Nowszy post Starszy post Strona główna