Nie była moim nauczycielem. Nie była moim reżyserem czy partnerem scenicznym. Była moim mistrzem, partnerem do dyskusji i spierania się. Była moim artystycznym przyjacielem, choć nigdy nie byłem jej ulubieńcem. Nie uległem czarowi. Uległem
człowiekowi, jej osobowości...
![]() |
Rajski chłopczyk | reż. A. Proszkowska, Wrocławski Teatr Lalek, 1966 | fot. Z. Mozer, archiwum WTL |
Anna Proszkowska (herbu Łada), z Kisielewskich (herbu Jelita). Sandomierzanka, choć urodzona w Kielcach. Znak zodiaku – Bliźnięta. Na podstawie jej życia można by nakręcić serial. Była obrazem peregrynacji swojego pokolenia; prywatnie żoną Michała, matką Andrzeja i Kaliny, babką, prababką.
Była żołnierzem Armii Krajowej. Tuż przed powstaniem warszawskim nie dociera do niej rozkaz o zgrupowaniu jej batalionu pod Pielaszowem. Anna jest w trakcie przygotowań do ślubu z Michałem; ma zaledwie 17 lat. Batalion AK zbiera się pod Pielaszowem. Ktoś sypnął... Pojawili się własowcy... Tam były moje koleżanki... nie będę opowiadała, co z nimi zrobili...
Po wojnie Proszkowscy wyrzuceni przez nową władzę ze swego majątku Jawor na Kielecczyźnie trafiają na „ziemie odzyskane” – na Dolny Śląsk, do Udanina pod Wrocław. Anna, bez zawodu, zostaje przedszkolanką. Wokoło nie ma nic. Są dzieci. Nie ma zabawek. Anna wpada na pomysł wylepiania główek jakichś lalek na... żarówkach. Jeździ do Wrocławia na kursy dla przedszkolanek. Kursy – dziś powiedzielibyśmy: warsztaty – prowadzą osobowości ówczesnego teatru lalek. Wśród nich Władysław Jarema, ówczesny dyrektor krakowskiego teatru Groteska. To on namawia ją do egzaminu eksternistycznego. Chodzi o egzamin aktorski teatru lalek. Nie istnieją wtedy jeszcze wydziały kształcące takich aktorów. Anna się decyduje. Egzamin odbywa się w Krakowie w teatrze Groteska. Gęsto od kandydatów z różnych teatrów lalek. Anna jest spoza. Spoza środowiska. Papiery złożone. Teksty wykute. Z prozy Ogniem i mieczem...
Sceny w lalkach przygotowane „na dwie ręce”.
Bo nie ma partnera. Wynika problem. Każdy kandydat
przystępujący do egzaminu eksternistycznego powinien
przepracować w teatrze trzy sezony jako adept.
Anna nie przepracowała ani jednego. Zostaje dopuszczona
warunkowo i... jako jedna z dwóch osób zdaje
z oceną najwyższą – bardzo dobrą. Z praktyki i teorii.
Po egzaminie angażuje się do teatru lalek we Wrocławiu,
któremu szefuje małżeństwo Kalinowiczów. To
scena lalkowa przy Teatrze Rozmaitości. Miejsce
raczej bez znaczenia. Tak zaczyna się artystyczna
droga Anny Proszkowskiej, aktorki, późniejszej pedagog
lalkarstwa, reżyserki, artystki.
We Wrocławiu zmiany w kierowaniu teatrem następują
szybko; po Kalinowiczach opiekę nad sceną obejmuje
scenografka Leokadia Serafinowicz, a po niej –
Jan Potiszil i wreszcie Stanisław Stapf, cicha i wielka
osobowość. Powoli pojawiają się pierwsze ambicje
artystyczne teatru, nowi ludzie, nowe pomysły. Powoli
buduje się nowy teatr, nowa wartość na scenie wrocławskiej
i poza nią.
Anna trafia do teatru jako kobieta dojrzała; ma 35 lat.
Od początku kariery nie dostaje więc słodkich, papierowych
ról, a jeśli nawet jakaś się trafia, to i tak
w końcu aktorka robi z niej rolę charakterystyczną.
Pierwsze szlify aktorskie zdobywa na prostym, bardzo
prostym materiale. Banałem byłoby powiedzieć, że
każda rola jest okazją do pracy nad sobą. Anna stara
się być jak muzyk w orkiestrze. Dostosować się do
reszty, współbrzmieć. Wszystko to w repertuarze dla
dzieci. I nagle pojawia się on – Jan Dorman. Już wtedy
znany reżyser, artysta, ekscentryk... Anna znajduje się
w obsadzie jego Don Kichota. Wcześniej widziała jego
spektakle, ale ich nie rozumiała. Teraz jest w środku,
teraz rozumie. Teraz już nie jest tylko cząstką zespołu.
Teraz czuje magię teatru i magię kreacji. Dorman nie
pozwala na zbytnią ingerencję
aktorów w swój pomysł. Mimo to
czuje, że powstaje dzieło, nie tylko
spektakl. Dorman przynosi
codziennie nowe strony ze scenariusza,
indukuje nowe etiudy
aktorskie. I w finale jest efekt.
Don Kichot jest dla Anny pierwszym
przeżyciem twórczym, artystycznym.
Za nim idą już inne,
czasem bogatsze w plastykę
(Lodoiska), czasem oryginalniejsze
w formie lalki i jej animacji
(Skarby króla Dropsa), czasem to
spotkanie ze skromnością środków
scenicznych (Noc cudów).
Zdarzają się też trudniejsze
chwile, na przykład we współpracy
z reżyserem W. Jaremą
(Mocny Bartek na wysługach). Nie
sposób tu wymienić wszystkich jej
ról aktorskich – będzie ich w przyszłości 56
(odnotowanych).
W zespole pojawia się nowy aktor – Andrzej Dziedziul.
I znowu przed Anną otwiera się nowa przestrzeń.
Z Dziedziulem rozpoczyna największą artystyczną
podróż swojego życia. Nie przypuszcza jeszcze wtedy,
że powstaną z tego mariażu wyjątkowe spektakle, kreowane
wspólnie, głębokie intelektualnie i ambitne
artystycznie. Nie wie, że będzie to początek jej poszukiwań
twórczych, jako aktorki, jako reżysera i w konsekwencji
– jako pedagoga teatru, w Polsce i w Finlandii.
Nikt też nie przypuszcza, że będzie to początek Małej
Sceny Wrocławskiego Teatru Lalek, fenomenu sceny
lalkowej dla dorosłych, fenomenu europejskiego,
a może nawet światowego. Anna i Andrzej, czasem
sami, czasem osobno, a czasem we współpracy
z innymi kolegami z zespołu, tworzą kolejne spektakle:
Prawdziwy portret autora, Rajski chłopczyk, Twój
powszedni morderca, Piersi królowej utoczone
z drewna, Momento de verdat i inne. Na wrocławskiej
scenie lalkowej pojawiają się po raz pierwszy tacy
autorzy, jak Stanisław I. Witkiewicz, Miron Białoszewski,
Stanisław Grochowiak, ale też Garcia Lorca. Po
latach do tego grona dołączy Bertolt Brecht i jego
Opera za trzy grosze z rolą Anny – Panią Pichum.
Odchodząc na emeryturę w 1981 roku, Anna Proszkowska
znowu nie przypuszcza, że po latach stanie na
powrót na scenie jako aktorka. W Finlandii. Ról nie
będzie już tak wiele, ale ten okres w jej życiu będzie
wyjątkowy; barwny, bogaty i ciekawy. A ona w nim nie
będzie ograniczać się tylko do pracy.
Niedługo po przejściu na emeryturę otrzymuje pierwszą
propozycję reżyserską. To Kubuś Puchatek. Za
pomocą najprostszych środków scenicznych, kilku
wieszaków, kilku brytów materiałów, czwórki aktorów,
czterech lalek i wpadającej w ucho muzyki, tworzy
spektakl dla przedszkolaków. To oni w przedstawieniu przejmują rolę Krzysia, jednego z bohaterów. Sukces
jest zaskakujący i spektakularny. Anna zrobi Kubusia
potem jeszcze pięć razy: w Łodzi, Rzeszowie, Zielonej
Górze, Jeleniej Górze oraz w Joensuu, w Finlandii.
Za Kubusiem idzie kolejna propozycja reżyserska –
Malutka czarownica. Ta premiera nie jest już tak
udana, zarówno w opinii samej reżyserki, jak też kolegów,
i recenzentów. Miało być dużo i efektownie, i nie
wyszło. Anna czuje duży niedosyt... przez dziesięć lat
nie podejmuje się reżyserii na scenie instytucjonalnego,
profesjonalnego teatru.
Dekada mija i z Zielonej Góry przychodzi propozycja
reżyserii Szekspira – Sen nocy letniej. Anna nie pamięta
już nieudanej poprzedniej inscenizacji. Rozpoczyna
realizację w gronie swoich przyjaciół i byłych studentów.
Po latach okaże się, że właśnie w takim środowisku
twórczym czuje się najlepiej. Wśród takich ludzi jej
premiery udają się najbardziej. Bez takiego otoczenia
nie radzi sobie dobrze. Nie ma osobowości twardego
reżysera, nie udaje się jej przekonać do swoich pomysłów
„obcych” (nieznanych wcześniej) aktorów. I dlatego
jej ostatnia premiera w Polsce kończy się fiaskiem.
Spektakl Ale kino! w Teatrze Arlekin w Łodzi nie
jest ani ambitny, ani wyjątkowy, ani ciekawy. Jest niedobry.
Reżyserka po premierze wypowiada tylko
jedno zdanie: Ja Państwa wszystkich bardzo serdecznie
przepraszam!
Na szczęście jako reżyser albo współreżyser równolegle
pracuje też w Finlandii. Tu, zaproszona przez Kristiinę
Hurmerintę, fińską aktorkę, wraz z nią gra na
scenie, reżyseruje spektakle, a tak naprawdę jest
duchem artystycznym i mentorem Teatru Peukalopotti
(Kciuk) i sceny dla dorosłych – Pandora w Vaasa.
Na tej drugiej powstają, jak echa dawnych realizacji
z Dziedziulem, spektakle absolutnie oryginalne,
ambitne, szerokie intelektualnie i wyjątkowe artystycznie.
To monodramy Anny (Koti Mozart
/Mozart domowy/, na podstawie Czarodziejskiego
fletu), monodramy Kristiiny (Myrsky /Burza/ na podstawie
Szekspira, Perkeino, Missa solemnis, Ostatnia
wieczerza, Arena), spektakle wspólne (Romeo i Julia,
Dama kameliowa), ale też spektakle w koprodukcji
z innymi teatrami (Ihana Panama z Teatrem Vunukka
z Joensuu). Jedne są lepsze, jedne gorsze, jedne dla
dziecięcej widowni, inne dla dorosłych. Teatr proponowany
przez Annę w Finlandii jest na tyle oryginalny,
że publiczność i krytyka albo je uwielbia, albo nie
rozumie tych propozycji. Ale przez styl, rozmach
i metodę pracy, jej efekty, sięganie do nowych tematów
i nowych, niespotykanych dotąd środków wyrazu
Anna zostaje mentorem, autorytetem. Po latach,
w książce dotyczącej historii fińskiego teatru lalek,
znajdą się tylko dwa polskie nazwiska – jedno z nich
to Proszkowska.
Trzeba się jednak cofnąć w czasie, by połączyć jeszcze
dwa inne pola pracy Anny Proszkowskiej – Polskę
i Finlandię, połączyć poprzez pracę pedagogiczną.
W październiku 1967 roku dzięki wielu ludziom,
a zwłaszcza dyrektorowi Stapfowi, przy Wrocławskim
Teatrze Lalek rusza Studium Aktorskie Teatru Lalek.
W gronie pedagogów znajdują się najważniejsze
nazwiska ówczesnego teatru lalek i teatru w ogóle. Są
Henryk Ryl, Władysław Jarema, Andrzej Dziedziul, Jan
Plewako, Wiesław Hejno, Bogusław Kierc, Zygmunt
Molik czy Andrzej Witkowski; z teoretyków: Czesław
Hernas, Klemens Krzyżagórski, Ludwik Flaszen, Henryk
Jurkowski. Po trzech latach SATL przekształci się
w samodzielny wrocławski Wydział Lalkarski krakowskiej
PWST (dziś Akademia Sztuk Teatralnych).
Anna znajduje się w gronie wykładowców „praktyków”,
uczy animacji lalki. Wcześniej nie przypuszcza, że
będzie wykładowcą teatru. Ale ponad wszystko nie
przypuszcza – nikt nie przypuszcza! – że będzie kiedyś
mistrzem, mentorem pokoleń ludzi teatru, tego lalkowego
i tego w ogóle. Na razie rozpoczyna budowę swojej
metody pracy. Na początek wkładanie studentów
w małe scenki, kopiowanie teatru, narzucanie studentom
naśladowania scen granych wcześniej przez aktorów.
Niby wszystko działa, ale ona podświadomie
czuje, że to nie tak, że nie wie, jacy są jej studenci i czy
coś lub co potrafią sami zrobić. Dawkowanie zadań
aktorskich: od „bajeczki” do literatury „wartościowej”.
Kompletna bzdura, ale wtedy mało kto to czuje... Rozgląda
się, podpatruje kolegów, słucha... Obok jest Leokadia
Serafinowicz, scenograf i awangardowa artystka
teatru, oraz Maria Zbyszewska, aktorka dramatyczna
Teatru Współczesnego we Wrocławiu. Pierwsza wprowadza
ją w teatr plastyczny, teatr przedmiotu, teatr
lalek; druga – w metodologię nauki aktorstwa.
Anna jedzie na stypendium na praski wydział lalkarski
DAMU. Tam po raz pierwszy widzi prawdziwą
uczelnię lalkarską, z metodą, z budynkiem, z tradycją
i całym artystycznym sztafażem. Powoli zbiera doświadczenia. Ale metodę zmienia, zmienia powoli,
nierewolucyjnie. Mimo wszystko zmienia!
W trakcie swojej pracy pedagogicznej prowadzi zajęcia
we Wrocławiu – z wyjątkiem maski – ze wszystkich
technik lalkowych, począwszy od teatru przedmiotu,
aż po technikę bunraku. Ale najlepiej chyba się czuje
w teatrze przedmiotu, formy plastycznej i jej animacji.
Przez wiele lat prowadzi przedmiot „Elementarne
zadania aktorskie w planie lalkowym” na pierwszym
roku, a potem też „Plan lalkowy” na trzecim roku. Tu
eksperymentuje. Wprowadza nowinki, posiłkując się
swoimi fińskimi doświadczeniami. Dzięki Finlandii,
dzięki zachodnioeuropejskiemu szkolnictwu wprowadza
do programu nauczania we Wrocławiu inne niż
postradzieckie metody i środki. Jej praca i ona sama
jest na wydziale bądź doceniana, czy wręcz uwielbiana,
przez kolegów wykładowców i studentów, bądź
niezrozumiana... Wywołuje graniczne emocje. Czasem
dochodzi do konfliktów, nawet bardzo ostrych.
Ale nikt i nic nie jest w stanie podważyć jej autorytetu.
Jako pierwszy wykładowca szkoły wrocławskiej wprowadza
do swojej pedagogicznej metodologii lalkarskiej
edukacji ćwiczenia z pogranicza szamanizmu
i mistyki. Zdaje się zastanawiać indywidualnie nad
każdym swoim studentem, choć nie w przypadku
wszystkich jej metody dają skutek. Ale efekty kształcenia
są oryginalne i czarują. Pod jej reżyserską ręką
powstają pokazy niemające sobie równych w tamtym
czasie: Sceny z życia smoków na podstawie Beaty
Krupskiej czy Romeo i Julia Edwarda G. Craiga na roku
pierwszym lub Dziwny jeździec Michela de Ghelderode
na roku trzecim. Ale Anna ponad wszystko tworzy
oryginalne przedstawienia dyplomowe. W sumie
wyreżyseruje ich dwanaście, z których Skowronek
i Osmędeusze przejdą do historii i... mitologii szkolnej.
Anna łączy w swojej pracy pedagogicznej Polskę i Finlandię.
To dzięki Kristiinie Hurmerincie dostaje pierwsze
zaproszenie do prowadzenia warsztatów w Vaasa
podczas festiwalu teatralnego i... tam wpada na szalony
pomysł. Wraz z Kristiiną zakłada w Vaasa pierwszą
dwuletnią uczelnię kształcącą lalkarzy w Skandynawii.
Kompletuje kadrę, grupę międzynarodowych
artystów teatru. Nigdy wcześniej i nigdy później –
mimo udogodnień administracyjnych, finansowych
i technicznych – Finlandia nie będzie takim ośrodkiem
wymiany myśli lalkarskiej. Absolwenci Vaasa Academy
(tak nazywała się szkoła) idą później do teatrów;
niektórzy sami zakładają grupy. To początek profesjonalnego
(„wykształconego”) fińskiego teatru lalek.
Anna Proszkowska w swojej pracy ze studentami
polskimi
i fińskimi łączy wszystkie style, kierunki
i metody. Byle były twórcze! Byle były artystyczne!
Przez swoją pracę dydaktyczną podnosi oba
„rynki” – polski i fiński – na wyższy poziom artystyczny
i intelektualny.
A jednocześnie jest damą! W całej możliwej skali!
Zawsze elegancka, nieskazitelnie ubrana. Nigdy nie
przeklina. Z arystokratycznym poczuciem humoru.
Wyważona w swoich wypowiedziach i nieco... zdystansowana.
Ale nigdy, jeśli chodzi o swoich studentów.
Zarówno z nimi, jak i o nich potrafi prowadzić
niekończące się dyskusje... czasami za idealistyczne,
za romantyczne...
Czas upływa. Jest coraz starsza. Zdrowie staje się przeszkodą
w normalnej i artystycznej egzystencji. Póki
jest fizycznie sprawna, przyjmuje innych artystów
i swoich studentów w mieszkaniu wrocławskim. Tu –
jak zawsze – odbywają się zarówno ożywione rozmowy,
jak i najzwyklejsze zajęcia rodem z programu
studiów. Tu, wprost z łóżka, ustawia sceny, reżyseruje...
Tak powstaje na przykład reżyseria dyplomu
Czarodziejski flet.
Powoli odchodzi. Jeszcze pojawiają się u niej w domu
najbliżsi jej wykładowcy, asystenci, studenci... ale już
coraz rzadziej. O świecie dowiaduje się od innych, ale
ten świat to głównie szkoła... Tam zostawiła większość
swojej energii, życia, pomysłów... Krępuje ją stan
fizyczny. Z postawnej, pięknej kobiety staje się drobiną,
kruchą istotą. Coraz trudniej jej mówić... Coraz
trudniej oddychać. Czasami ma się wrażenie, że śpi,
ale ona słucha z zamkniętymi oczyma i... komentuje.
Jak zwykle trafnie. Już nie rozmawia przez telefon.
Coraz trudniej jej mówić, coraz trudniej oddychać...
Anna odchodzi na zawsze z 7 na 8 marca 2019 roku,
w nocy.
Kończy się pewna epoka...