Lalka też Człowiek | Magdalena Foks

W październiku w Warszawie odbyła się jubileuszowa, dziesiąta edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatru Lalek i Animacji Filmowych dla Dorosłych Lalka też Człowiek, organizowanego przez Unię Teatr Niemożliwy. Przez dziesięć lat wiele się zmieniło. W 2006 roku festiwalowe wydarzenia odbywały w ciasnych, ale nastrojowych wnętrzach Teatru Stara Prochownia. W zabytkowych salach bramy wjazdowej na nieistniejący szesnastowieczny most na Wiśle widzowie złaknieni doznań artystycznych tłoczyli się w korytarzach, a każda bezpłatna wejściówka na spektakl była na wagę złota. Po latach Unia wyprowadziła się z Prochowni, a festiwal przygarnął Instytut Teatralny. Spektakle, projekcje i wystawy rozpełzły się po Warszawie.


Odlicz do jednego | Yase Tamam, Iran | fot. K. Chmura-Cegiełkowska


Program teatralny został rozbudowany o obszerny cykl projekcji filmowych, festiwalowi towarzyszyły dwie wystawy – wśród nich monograficzna ekspozycja prac Evy Farkašovej w wyborze Evy Čarskiej, wykłady mistrzowskie i promocja książki Tam i z powrotem Ewy Tomaszewskiej, na temat relacji polskich, czeskich i słowackich teatrów lalkowych. 

Spiritus movens festiwalu jest zespół Unii. Na pierwszej linii szef, reżyser Marek Chodaczyński, na drugim planie, choć nie mniej ważny, kompozytor Marek Żurawski, odpowiedzialny za kwestie organizacyjne, oraz wspierająca ich Małgorzata Sady, odpowiadająca za część filmową. 

Zamiłowanie twórców festiwalu do różnorodności form i treści zaowocowało szerokim wachlarzem teatralnych propozycji. W festiwalowym variété nie zabrakło miejsca dla teatru tradycyjnego. Trzy spektakle to krótki kurs historycznych europejskich form lalkarskich i możliwość zetknięcia się z pasjonatami, którzy walczą o ich przetrwanie. Pacynki z Neapolu – Pulcinella w wykonaniu Gasparego Nasuto i Angela Gallo, słowacki Tyjátr marionetek dobrze znanego nad Wisłą Ivana Gontki i energetyczne lalki na drucie portugalskiego teatru Bonecos de Santo Aleixo. Te ostatnie porwały publiczność. Mała scenka oświetlona blaskiem oliwnych lampek, ludowy śpiew towarzyszący żartobliwej historii powstania świata i taneczne sekwencje w wykonaniu zespołu marionetkowego spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem. 

Jednak to nie one zdecydowały o smaku tegorocznego festiwalu. Goryczy, cierpkości, a niekiedy pikanterii ziołowego pieprzu nadały mu spektakle, których autorzy próbowali komentować rzeczywistość, opierając się na własnych życiowych doświadczeniach, a tradycyjną paletę smaków doprawili poetycką wizją i porcją szczerej prawdy. Do ważnych doświadczeń prowokujących wiele przemyśleń zaliczam Spokojne życie, wychowanka praskiego DAMU, Jordańczyka Husama Abeda. On sam nazywa swój spektakl teatralnym dokumentem. Gra na stole, wokół którego gromadzi się ośmioro widzów. Małe lalki wykonane z kawałków drewna, z naklejonymi fotografiami w miejscach twarzy obrazują członków rodziny Husama. Po wysiedleniu z zamieszkiwanej od pokoleń wioski przez wiele lat żyli w obozach dla uchodźców. Aktor umieszcza pojedyncze ziarna ryżu na mapie Bliskiego Wschodu, by zilustrować wędrówki ojca, wuja i dziadka. Płócienny worek pokarmu, którego zawartość wysypuje na siebie, jest metaforą upokorzeń, których musi zaznać wysiedleniec oczekujący w długiej kolejce po pomoc humanitarną. To punkt kulminacyjny. Husam nikogo nie oskarża, po prostu opowiada i śpiewa, mieszając arabski z angielskim. Występowi towarzyszy pokaz slajdów obrazujący życie zeuropeizowanej palestyńskiej wspólnoty sprzed 1948 roku oraz zapach tradycyjnej potrawy, którą degustują widzowie, kiedy spektakl przeradza się w spontaniczną rozmowę. Daleki od dosłowności jest spektakl Odlicz do jednego, propozycja irańskiej reżyserki, Zahry Sabri, która pacyfistyczne przesłanie ubrała w poetycką formę. Na dużym błękitnym kole trzech aktorów w mundurach i hełmach prezentuje obrazy z formowanej na żywo gliny. Na początku scena wojenna – gliniany bombowiec przelatuje nad głowami tłumu ludzików. Potem seria pięknych kadrów ukazujących kolejne etapy życia, zainspirowana perską poezją. Świat wygniatany w stawiającej opór materii z autentycznym wysiłkiem mięśni i natężeniem całego ciała. 

Dwa bliskowschodnie spektakle wpisały się w trwające aktualnie dyskusje, uwiarygodnione przez autentyzm twórców – świadków wydarzeń toczących się daleko od Europy, a jednak coraz częściej mających wpływ na codzienne życie jej mieszkańców. Holenderska Antygona, reżyserek Ulrike Quade i Nicole Beutler, to destylat dramatu Sofoklesa rozpisany na trzy role: Antygony, Ismeny i Polinejkesa. Dramat rozgrywa się w ruchu lalek bunraku, które na specjalne zamówienie wykonała japońska pracownia. Fragmenty antycznego tekstu wyświetlane nad sceną komentują choreograficzne układy między lalkami a aktorami. Mechanika lalek bunraku daje duże możliwości iluzyjne i ekspresyjne. Lalki o europejskich twarzach i pięknych strojach, jednocześnie współczesnych, jednak z nutą antycznej stylizacji, ruchem – tańcem, walką, interakcją – oddają dramat wewnętrzny bohaterów. I byłby to dość chłodny koncept na pokazanie odwiecznych ludzkich dylematów, gdyby nie końcowy zaskakujący monolog Ismeny – zapomnianej postaci, która zamiast honoru wybrała życie. Jedna scena winduje cały spektakl na poziom współczesnej dyskusji o powinnościach jednostki. Frapujące. 

Beckettowska klaunada teatru AKHE z Rosji to seria gagów z wykorzystaniem laboratorium dziwnych mechanizmów i eksperymentów. Mechaniczne zabawki, miniaturowe kolejki linowe, układy, w których poruszona przysłowiowa kostka domina uruchamia proces o zaskakującym dla widza zakończeniu, wciągają, zachwycając pomysłowością i niebanalnym poczuciem humoru twórców. Pozornie niepowiązane sceny obrazują stany Gobo, tytułowego bohatera, którego wariackie wnętrze mogą opisać jedynie senne kolaże. 

Jury festiwalu staje co roku przed niełatwym zadaniem. W jednym konkursowym worze mieszczą się tak nieprzystające do siebie propozycje, jak archaiczne jarmarczne formy i bardzo współczesne prezentacje, niemające wiele wspólnego z kolejnymi wcieleniami Puncha/Poliszynela/Pietruszki. Jury postanowiło w tym roku wyróżnić – prócz wyżej opisanych spektakli – Martwe i żywe figury białoruskiego Laboratorium Figur Oskara Schlemmera, spektakl nawiązujący do historii rodzinnej twórców. Doceniono także Miłość P. i żądzę B., monodram na trzy lalki Márii Danadovej ze słowackiego teatru Odivo, inspirowany chętnie adaptowanym przez lalkarzy tekstem F.G. Lorki Miłość don Perlimplina do Belisy. Oba przedstawienia o mocnym aktorskim wyrazie prowadzą widzów przez meandry formalnych, warsztatowych poszukiwań. 

Dziesięć lat festiwalu Lalka też Człowiek to duży sukces Unii Teatru Niemożliwego, świadectwo wytrwałości i determinacji w popularyzacji teatru lalek dla dorosłych. I choć festiwal, mimo sukcesów frekwencyjnych, zachował urok kameralnego wydarzenia dla wtajemniczonych, pozytywnie oddziałuje na warszawską publiczność. Udanej kolejnej dekady! 


10 Międzynarodowy Festiwal Teatru Lalek i Animacji Filmowych dla Dorosłych Lalka też Człowiek, Warszawa, 12–20 października 2015
Nowszy post Starszy post Strona główna